Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie skończyły się spadkiem indeksu największych spółek o 0,33 procent. Obrót zbliżył się do 590 milionów złotych i był czytelnie niższy od rozdania czwartkowego, które nosiło cechy dnia przesilenia. W istocie piątkowe notowania oglądane przez pryzmat sesji czwartkowej okazały się jednak dniem potwierdzającym słabość rynku w dniu wczorajszym i przełożyły się na tygodniowy spadek indeksu o 1,7 procent. Zamknięcie tygodnia na poziomie 2483 pkt. oznacza, iż zanegowane zostało zeszłotygodniowe wybicie nad psychologiczną barierę 2500 pkt., co połączone z porażką byków na 2550 pkt. buduje potencjał spadku w rejon 2420-2400 pkt. W nowy tydzień rynek wchodzi sygnałami sprzedaży na wielu wskaźnikach, ostrzegawczym czarnym korpusem z górnym cieniem na wykresie tygodniowym oraz zachętą do szukania wsparć, a nie oporów. Nie ma wątpliwości, iż część słabości rynku jest pochodną realizacji zysków po mocnym sierpniu i odpowiedzią GPW na presję spadkową z rynków bazowych, które operują w kontekście ucieczki od ryzyka, do czego skłania wzrost napięcia geopolitycznego oraz zaniepokojenie skutkami gospodarczymi dla regionów dotkniętych klęskami żywiołowymi. Nie pomaga również obecne na początku każdego września przypomnienie, iż miesiąc jest jednym z najgorszych w roku dla rynków akcji, które wracają do gry po wakacyjnym spadku aktywności i mają jeszcze czas na zbudowanie bazy do rozgrywki pod lepszą końcówkę roku. Tylko lokalnie patrząc szerszy obraz nie jest tak zły, jak wskazuje zakończenie tygodnia. Wprawdzie odległość od ważnych wsparć na wykresie WIG20 można szacować na około 50 punktów albo 2 procent wartości indeksu, ale ciągle daleko jest do zanegowania wybicia z konsolidacji po listopadowo-majowej fali wzrostowej. Rynek może pozwolić sobie na cofnięcie bez poważnych konsekwencji technicznych jednocześnie zachęcając do gry inwestorów zaskoczonych sierpniowym umocnieniem.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA