Tydzień temu WIG20 wybił się z trwającej dwa miesiące konsolidacji, lecz właściwie czy się wybił? Przełamanie linii oporu w ub. poniedziałek odbyło się bez zwiększonego wolumenu obrotu, a na następnej sesji zamiast przyspieszenia, albo choć powolnej kontynuacji, doszło do niewielkiego, ale jednak spadku. Powrót poniżej tej przełamanej linii był w piątek, a wczoraj spadek pogłębił się. Wygląda to trochę jakby linii oporu nie było, albo była tylko w głowach analityków.
Wczoraj nie pomogło zawetowanie 2 ustaw przez prezydenta, na co złotówka zareagowała umocnieniem choć informacja podziałała na naszą walutę krótko, przez kilka godzin. Informacja o wecie miała dwa oblicza – była kolejnym dniem zwracania uwagi całego świata na nasz kraj, w którym dzieją się rzeczy niespotykane w utrwalonych demokracjach. Mogła być zatem odebrana negatywnie, wywoływała niepokój – od woli pojedynczych ludzi, nie od litery prawa, konstytucji, nieprzewidywalnej woli, zależy stan sądownictwa, filaru stanu prawnego. Pieniądze nie lubią niepokoju i mimo weta, cała ta sytuacja odbija się negatywnie na postrzeganiu Polski jako kraju w którym warto robić biznes.
Dziś nastroje w Europie były dobre. Większość indeksów na zielono, choć umiarkowanie, poniżej 1 proc. W tej sytuacji WIG20 nie spadał, ale i wzrost okazał się symboliczny. Pomogły silne wzrosty cen miedzi. Przełożyło się to na zwyżkę KGHM o 4,6 proc. przy wolumenie 160 mln. Wolumen ten podniósł obrót całego WIG20. Reszta spółek w kratkę.
Tymczasem otwarcie w USA miało charakter pozytywny. Pozytywnie zaskoczył odczyt indeksu zaufania konsumentów Conference Board. S&P500 wspiął się na kolejne rekordy.