Dzisiejsza sesja przebiegała w dość pozytywnym środowisku, który jednak nie został w pełni wykorzystany i mowa jest tutaj zarówno o GPW, jak i szerzej o Europie Zachodniej. O poranku wydawać się bowiem mogło, że dzień kończyć się może dość pokaźnymi wzrostami, ale tych ostatecznie nie zobaczyliśmy.
Optymizm mógł wynikać z kilku czynników. Po pierwsze, już koniec piątkowej sesji był na Starym Kontynencie bardzo obiecujący i wydawać się mogło, że dzisiaj niemiecki DAX postawi kropkę nad „i” wyznaczając nowe rekordowe zamknięcie. Wsparciem mogła być polityka, gdyż partia Angeli Merkel wygrała kolejne wybory regionalne, tym razem w Nadrenii i Północnej Westfalii. Powinno to skutkować jej sukcesem również w ważniejszych jesiennych wyborach parlamentarnych, co ukonstytuuje europejski duet Merkel- Macron, na który wiele osób liczy. Po drugie, dobrze zachowywały się giełdy w spektrum rynków wschodzących. O poranku mimo kolejnego testu rakietowego przeprowadzonego w niedzielę przez Koreę Północną, indeks MSCI Emerging Markets ustanowił nowe najwyższe poziomy od dwóch lat. Wsparciem były doniesienia z Chin o wyższej od oczekiwań dynamice sprzedaży detalicznej oraz planach wydatkowania ponad 100 mld dolarów na wskrzeszenie dawnego Jedwabnego Szlaku. Nie bez znaczenia była również deklaracja Arabii Saudyjskiej oraz Rosji o chęci przedłużenia obowiązywania ograniczeń w wydobyciu ropy do marca 2018 roku. Wyraźnie wsparło to ceny czarnego złota, które zyskiwały ponad 2%. Po trzecie, w piątek po zamknięciu sesji agencja ratingowa Moody’s zmieniła perspektywę krajowego ratingu z „negatywnej” na „pozytywną”. Nie był to ruch powszechnie oczekiwany i z tego względu został pozytywnie przejęty, co szczególnie było widoczne na rynku walutowym. Sumą tych wszystkich czynników w teorii powinna być dość udana sesja, ale zwyżka o 0,3% przy skromnych obrotach rzędu 0,6 mld zł z pewnością do tego scenariusza nie pasowała. W praktyce oznaczało to, że nasz rynek kontynuuje znaną z minionego tygodnia konsolidację i podobnie zachowywały się główne parkiety europejskie. Do pewnego stopnia sesję zaliczyć więc można do kategorii zmarnowanych szans i kolejne dni pokażą, czy zgodnie ze sportowym wzorcem okaże się, że niewykorzystane okazje lubią się mścić.
Łukasz Bugaj