Przez połowę poniedziałkowej sesji wszystko zdawało się być pod kontrolą byków. Notowania spokojnie utrzymywały się powyżej 2500 pkt. Dopiero popołudniowy „minikrach” na DAX-ie podziałał na warszawskich inwestorów, ale też w ograniczonym zakresie. Słaby okazał się dopiero fixing i ostatecznie indeks blue-chipów stracił 1,2%, zamykając się na poziomie 2469,3 pkt. Spadek i tak był niewielki w porównaniu z Europą, gdzie DAX i CAC40 straciły 2,5-3,0%. Dlaczego akurat wczoraj przewaga niedźwiedzi była tak widoczna? Na siłę można szukać bezpośredniego pretekstu w aferach finansowo-politycznych w Hiszpanii i Włoszech (tamtejsze banki mocno wczoraj traciły). Wydaje się jednak, że głownie na rynkach w ostatnich tygodniach jest zbyt dużo optymizmu (wysokie odczyty nastrojów wśród inwestorów giełdowych, bardzo niski poziom indeksu VIX) a do tego należy pamiętać o akcji ściągnięcia części środków z pożyczek LTRO przez EBC. Te czynniki musiały wcześniej czy później doprowadzić do mocniejszej korekty. Którą de facto nasz mniej płynny rynek dyskontował już wcześniej. Na Wall Street S&P500 zszedł wczoraj poniżej 1500 pkt i spadł na zamknięciu o 1,2%. Z danych makro poznamy dziś finalne odczyty PMI dla usług w Europie oraz ISM dla usług w USA (prognoza 55,2 pkt). Na WIG20 od początku stycznia obowiązuje spadkowa korekta (indeks zszedł już poniżej wszystkich „krótkich” średnich 15-, 30- i 45-sesyjnych). Najbliższego wsparcia można szukać przy 2450 pkt, a docelowo przy 2420 pkt (lokalne szczyty z września). Sytuacja byków poprawiłaby się przy wyjściu powyżej 2500 pkt, a następnie konieczne byłoby przetestowanie krótkoterminowej linii trendu spadkowego (obecnie na poziomie około 2550 pkt). Dziś rano japoński Nikkei225 stracił 1,9%. Kontrakty na DAX i S&P500 znajdują się na neutralnych poziomach.
pobierz pełny biuletyn