Czwartkową sesję zaczynaliśmy w bardzo złych nastrojach. W czasie naszej nieobecności na rynkach dominował kolor czerwony, a słaby sentyment został wyolbrzymiony po porannym krachu i szybkim zawieszeniu parkietu w Chinach. Przez pierwsze minuty ze względu na duże odchylenie nie otwierały się kontrakty na WIG20, a gdy już się to stało, było to otwarcie poniżej grudniowych minimów. Indeks zszedł poniżej analogicznego poziomu w pierwszej godzinie handlu, wsparcie z grudnia złamały zresztą wszystkie główne światowe rynki, z którymi mamy mocną korelację. Wyczuwalny mocny strach na początku sesji spotkał się jednak z mocną odpowiedzią popytu – bardzo wysokie obroty w pierwszej godzinie handlu pokazywały, że nasz rynek ma ochotę na potencjalną sesję odwrotu z nowych minimów. Taki wariant wspierał też fakt, że większość spółek z WIG20 nie poprawiło dołka wraz z indeksem. Niestety odbicie WIG20 było krótkotrwałe i w końcówce sesji mimo poprawy na innych rynkach nasza giełda nie potrafiła się podnieść – „silne ręce” z poranka zniknęły i ostateczny bilans sesji należy oceniać negatywnie. Wśród ciekawych spółek warto wymienić PKO oraz Pekao, które przy podwyższonych obrotach wyraźniej odskoczyły od swoich dziennych minimów. Zdecydowanie słabo spisał się natomiast KGHM notując nowe wieloletnie minima wraz z rynkiem miedzi, który w kilka dni zaprzepaścił cały zwyżkowy dorobek z grudnia. WIG20 na koniec dnia spadł o 2,6% notując najniższe zamknięcie od kwietnia 2009 roku (miesiąc po apogeum kryzysu finansowego na rynkach). Niestety, mimo porannych zakusów popytu, sesji odwrotu na GPW nie było, a co za tym idzie bez poprawy na świecie (powrót powyżej 2000 dla S&P500, 10100 dla DAX) dalsze spadki są w krótkim terminie bardziej prawdopodobne. Na razie nadal utrzymujemy bliską korelację z otoczeniem i dzisiejsza sesja ponownie nie dała nam argumentów za tym, by GPW była silniejsza lub słabsza od rynków bazowych.
pobierz pełny biuletyn