Nasza giełda spada nieprzerwanie niemal od miesiąca. Wiadomo, nowy rząd, mający w planach podatek od banków, przewalutowanie kredytów frankowych, całkowita likwidacja OFE, podatek od transakcji i mnóstwo innych obietnic wyborczych, z których wynikają ogromne potrzeby finansowe. Zsuwamy się nieprzerwanie od połowy października.
I tak w piątek zamknięcie WIG20 wypadło najniżej w tym roku, a nawet od 5 lat. Wczoraj złamane zostało w trakcie sesji nawet okrągłe 2000 pkt. Ale o 13-tej zostaje przedstawiony skład rządu i od tej chwili indeks odrabia straty. Czy skład rządu spodobał się inwestorom? Być może tak, ze względu na wysoko postawioną osobę Matusza Morawieckiego, który jako pragmatyk, jeden z najlepszych menedżerów na rynku finansowym daje pewną nadzieję na uniknięcie bardzo poważnych błędów. A może po prostu chwilowo strach wyczerpał się?
Kolejną jaskółką jest informacja o wyrzuceniu do kosza prezydenckiego projektu ustawy frankowej, wg której banki miałby ponieść całkowite koszty przewalutowania tych kredytów po kursie ich zaciągnięcia. Co w zamian? Nie wiadomo.
Tych niewiadomych jest bardzo dużo. Nie wiadomo co z opodatkowaniem banków, sieci wielkopowierzchniowych, likwidacją OFE, podatkiem od transakcji giełdowych. Rynek nie jest w tej chwili w stanie zdecydować się na marsz na południe. 2000 pkt. pozostaje wsparciem.
Dziś zanotowaliśmy wzrost. Obrót jest wyraźnie wyższy niż na ostatnich sesjach. Bardziej logiczna wydaje się jego kontynuacja, niż spadek na nowe minima. W najbliższych dniach pewnie nie poznamy realnych zamierzeń nowego rządu, ale giełda będzie wyczulona na wszelkie pomysły reform.