Dzisiejsza sesja przyniosła uspokojenie po bardzo zmiennym handlu w pierwszych trzech dniach tygodnia. Mniejsze wahania zbiegły się w czasie z brakiem nowych doniesień z Aten, a uwaga inwestorów przesunąć się mogła w kierunku ważnych comiesięcznych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Same dane z USA lekko rozczarowały, szczególnie że po pozytywnym zaskoczeniu ze strony raportu ADP inwestorzy liczyli na podobny krok ze strony oficjalnej publikacji. Tego się jednak nie doczekali, a sama informacja o wzroście miejsc pracy o 223 tys. okraszona była negatywnymi rewizjami z poprzednich miesięcy. Oczywiście to nie były złe dane, skoro po raz kolejny przekroczony został newralgiczny poziom 200 tys., spodziewano się po prostu lepszych. Pozytywnie zaskoczyła jedynie najniższa od siedmiu lat stopa bezrobocia, ale wynikało to wyłącznie ze spadku aktywności zawodowej do nowego minimum od lat 70-tych. Gdyby nie ta ponura statystyka, bezrobocie by wzrosło. Po negatywnej stronie zapisał się z pewnością fakt braku wzrostu płacy godzinowej w miesiącu czerwcu względem maja. Ekonomiści od wielu kwartałów wyczekują większych podwyżek wynagrodzeń, które zdynamizowałyby popyt wewnętrzy i podniosły niską inflację. Byłoby to jednak równoznaczne z potrzebą podwyżek stóp, a dzisiejsze dane na rychłą tego konieczność nie wskazywały. Właśnie z tego powodu, szczególnie na GPW, reakcja powinna być pozytywna i rzeczywiście zaobserwowaliśmy wzrosty, ale w skromnej skali. Popyt wciąż hamowała niepewność co do greckich wydarzeń.
Żadne nowe istotne wiadomości w temacie Grecji dzisiaj się nie pojawiły. Wszyscy już czekają na referendum, po którym wznowione zostaną negocjacje z wierzycielami i to niezależnie od wyniku niedzielnego głosowania. Warto jednak podkreślić, że w ostatnim czasie zwiększyło się prawdopodobieństwo zwycięstwa opcji „tak”, na co wpływ ma rosnące niezadowolenie związane z zamknięciem banków. Zresztą to niezadowolenie zaczyna obracać się przeciwko rządowi, który wybrany był po to, by poprawić sytuację Greków. Jak na razie sytuacja rozwinęła się w kierunku zgoła przeciwnym. Wszystko to z punktu widzenia inwestorów jest pozytywem, gdyż pozycja negocjacyjna premiera Ciprasa maleje, a nie kto inny, jak on, był winny spadkom indeksów z początku tego tygodnia.
Łukasz Bugaj