W ostatnich dwóch miesiącach niewiele mamy wspólnego z notowaniami na rynkach bazowych. Tak też było i wczoraj, niemniej była to pozytywna niezależność. Przy tracącym 1,5% DAX udało się zyskać 1% (2336 pkt). Próżno szukać fundamentalnych powodów. Nie od dziś przecież wiadomo, że krajowe spółki są zdecydowanie tańsze od zachodnich konkurentów. Kwestią czasu jest, kiedy zauważy to kapitał globalny. Ostatnie miesiące nie sprzyjały. Rynki wschodzące cierpiały z powodu umacniającego się dolara, który niebezpiecznie zbliżył się do parytetu z euro. To oczywiście spowodowało gorsze zachowanie surowców i spółek bezpośrednio z nimi związanych. Dodatkowo krajowy rynek został obciążony niespodziewaną decyzją SNB z 15 stycznia o zerwaniu pegu 1,2 EUR/CHF. Hossa więc skupiała się na małych spółkach. Szansa, że wreszcie powróci na większe podmioty jest, ale musi dojść do przynajmniej znacznej korekty na dolarze. Dziś dla amerykańskiej waluty ważny dzień. Wieczorem mamy konferencję FOMC z nowymi projekcjami makro i sesją pytań. Jutro więc może być ciekawie. Na razie technicznie wybroniliśmy styczniową lukę hossy tuż pod 2300 pkt. Żeby mówić o trwalszym ruchu wzrostowym powinniśmy wybić lutowy szczyt (ponad 2370 pkt).
pobierz pełny biuletyn