Jeśli handel w ostatnich trzech tygodniach zasługiwał na miano nudnego to trudno znaleźć określenie na wczorajszą sesję. Przez większość czasu wykres pozostawał płaski jak stół. Zmienność wynosiła zaledwie 7-8 pkt. Dopiero w końcówce udało się wypracować większy wzrost (2430 pkt, +0,4%), co z technicznego punktu widzenia daje oddech bykom. Rynek bowiem niebezpiecznie naruszał już linię trendu wzrostowego od sierpnia (obecnie okolice 2420 pkt). Do przełomu jeszcze trochę brakuje. Od góry ogranicza nas banda 2440 pkt. Praktycznie cały listopad kontrakt spędził w tej męczącej konsolidacji (2390-2440 pkt). Jest szansa, że wyjdzie z niej górą i na giełdę wjedzie tzw. Mikołaj. Na pozostałych giełdach mimo dużego wyprzedania korekta nie nadchodzi. Lekko traci Wall Street, a pretekstem okazały się słabe wyniki „czarnego piątku” (wydatki -11% r/r, średni wydatek -7% r/r). Sesje obciążył tam Apple tracący w pewnym momencie nawet 6% (ostatecznie -3,3%). Dużo za to dzieje się na rynku surowcowym. Wczoraj popyt przeprowadził kontrę na najbardziej wyprzedanych towarach jak ropa (+5%), srebro (+6,7%), złoto (+3,9%) czy produkty rolne (+4,8% pszenica), choć początkowo kontynuowana była przecena. Ta korekta może nam tylko pomóc.
pobierz pełny biuletyn