Czwartkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane przez poranną odpowiedź GPW na środowe sygnały z amerykańskiego banku centralnego, a dokładniej na nerwową odpowiedź giełd, walut i surowców na kolejne przesunięcie akcentów w polityce Fed. Dynamiczne spadki w USA w kontekście podniesienia prognoz inflacji na rok 2025 i związane z tym zredukowanie nadziei rynku na kontynuację luzowania polityki monetarnej w USA, wymusiły na GPW spadkowe otwarcie i poranna luka odebrała indeksowi WIG20 około 1,3 procent. Jak zwykle w przypadku wymuszonych przecen, niskie otwarcie zaowocowało szybkim odreagowaniem i przejściem rynku w fazę czekania na kolejny impuls. W przypadku WIG20 w pierwszym ruchu udało się odrobić większą część porannego spadku i po godzinie rynek przeszedł w fazę konsolidacji, która przetrwała właściwie do końcowego fixingu. Na fixingu popyt skokowo przeniósł WIG20 w rejon 2225 pkt., co finalnie przełożyło się na spadek indeksu o 0,05 procent. W połączeniu z śródsesyjnym domknięciem porannej luki sesję trzeba uznać za sukces popytu i porażkę podaży, która nie potrafiła wybić WIG20 z zawieszenia w rejonie granym od wtorkowego zamknięcia. Z perspektywy technicznej, sesję należy też zapamiętać jako porażkę sprzedających w rejonie 2200 pkt., co sprzyja budowaniu bazy do zakończenia ostatniej fali przeceny. Niestety, w piątek rynek będzie musiał zmierzyć się z kolejną dawką szumu technicznego, która pojawi się za sprawą rozliczenia grudniowej serii kontraktów na WIG20. Uwzględniając fakt, iż po piątku GPW będzie miała do rozegrania ledwie trzy sesje do końca roku i tylko pięć do 7 stycznia, zasadnym wydaje się przyjęcie założenia o okresie, w którym oceny techniczne rynku muszą zostać zawieszone do czasu zagrania pierwszych, w miarę standardowych sesji nowego roku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.