Czwartkowe notowania na rynku warszawskim były kolejnym dniem optymizmu strony popytowej. W niesprzyjającym kontekście – jakim była najgorsza od grudnia 2022 roku sesja na amerykańskim rynku technologicznym i przy umocnieniu dolara przez Fed – rynek szybko odrobił poranne straty i w finale potrafił podnieść WIG20 o 1,15 procent przy 1,23 mld złotych obrotu. Na szerokim rynku obrócono akcjami za 1,47 mld złotych przy zwyżce indeksu WIG o 1,29 procent. W ostatniej godzinie kupującym pomagało nawet umocnienie złotego do dolara o 0,7 procent, gdy jeszcze o poranku rynek musiał mierzyć się z korektą wczorajszej siły PLN do USD. Całość zsumowała się w zamknięcie sesji przez WIG20 na poziomie 2306 pkt., co oznacza ulokowanie indeksu ledwie 3,2 procent od szczytu hossy. Za dzisiejszą zwyżką WIG20 stała dobra postawą banków, których indeks znalazł się na historycznym maksimum, reakcja graczy na odwołanie prezesa w PKN Orlen oraz zwyżki spółek energetycznych, ale generalnie atmosfera na rynku była zbliżona do środowej, która zbudowała klimat przesilenia w nastrojach korekcyjnych w Warszawie. Z perspektywy technicznej czwartek zostanie zapamiętany jako dzień wybicia WIG20 nad psychologiczną barierę 2300 pkt., która jawi się jako jedyny ważny opór stojący na drodze indeksu do powrotu w rejon szczytu hossy wyrysowanego na poziomie 2380 pkt. Nie można oczywiście zapominać, iż czwartek był również kolejnym dniem relatywnej siły rynku wobec otoczenia, co zawsze niesie ryzyko załamania wzrostów w Warszawie, gdy świat będzie szukał korekty styczniowego szybowania indeksów na historycznych maksimach. W istocie, indeksy rynków bazowych wysyłają ostrzeżenia, iż po klasycznej styczniowej zwyżce przychodzi czas innego pojrzenia na noworoczny optymizm, który tym razem zostało poprzedzony wyjątkowo dobrą końcówką zeszłego roku. Dodatkową zmienną, która na ostatnich sesjach gra mocno w popytowym obozie jest relacja złotego z dolarem. Przyszła kondycja amerykańskiej waluty w kontekście oczekiwań na to, jak ukształtuje się polityka monetarne głównych banków centralnych świata ma jednak w sobie element pozytywny. Perspektywy polityki monetarnej w USA czy strefie euro i brak przestrzeni do obniżek ceny kredytu w Polsce zdają się sprzyjać raczej sile złotego niż jego słabości.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.