Piątkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się w korekcyjnym układzie sił. O poranku, GPW musiała odpowiedzieć na zestaw impulsów spadkowych stworzony przez czwartkowe sesje na Wall Street, nocne spadki na rynkach wschodzących w Azji, przeceny surowców, umocnienie dolara i związane z tym osłabienie złotego. Efektem był spadek WIG20 o około 1 procent, który nie został utrzymany do końca rozdania. W istocie poranny spadek szybko przeszedł w konsolidację i większość część rozdania WIG20 spędził oscylując wokół psychologicznej bariery 1900 pkt., by w finale ulokować się dokładnie na 1900 pkt. i ustalić wynik rozdania na -0,5 procent. Co ważne, dzisiejszy spadek został zagrany z niespełna 700 mln złotych obrotu licząc tylko dla WIG20, więc cofnięcie nie ma potwierdzenia w aktywności rynku i sesji nie można uznać za dzień przesilenia. Ponadto, spadkowy finał nie przeszkodził bykom wygrać kolejnego tygodnia. Piątek do piątku WIG20 zyskał 2,5 procent. W efekcie bilans techniczny tygodnia jest jednoznacznie pozytywny. Rynek nie tylko zamknął tydzień z WIG20 na poziomie 1900 pkt., ale też wyniósł indeks w pobliże oporu na 1955 pkt., gdzie wyczerpała się zeszłoroczna część hossy. W średniej perspektywie tydzień jest potwierdzeniem apetytu rynku na poziomy wyższe niż 2000-1955 pkt. W krótszej, finałowa sesja tygodnia jest ostrzeżeniem, że rynek potrzebuje korekty i dojrzewa do jej wykreowania, tylko szuka stabilnego impulsu z otoczenia. Można zakładać, iż takim impulsem będzie mieszanka spadkowa, która dziś rano wymusiła na rynku przecenę, ale w finale okazała się za mało konsekwentna, by pchnąć WIG20 do poważniejszego zredukowania 300-punktowej fali wzrostowej z rejonu 1626 pkt. w rejon 1925 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ