Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się wzrostami głównych indeksów. WIG20 zyskał 0,7 procent przy zwyżce indeksu szerokiego rynku o 0,5 procent. Z perspektywy końca sesji widać, iż w przypadku WIG20 można mówić o czytelnym podziale dnia na wzrostowy początek, który w skrajnym punkcie dawał zwyżkę indeksu o 1,5 procent i siedem godzin konsolidacji z lekką tendencją spadkową przekładające się na zredukowanie wcześniejszej zwyżki o połowę. Przez całość dnia rynek przeciwstawiał się presji spadkowej z giełd bazowych, które – jak niemiecki DAX – w pierwszej godzinie poszukały przeceny, a w kolejnych konsolidacji na dziennych minimach. Przeciwwagą dla presji z otoczenia była postawa rynku walutowego, na którym dolar szukał osłabienia, a złoty umacniał się solidarne do euro i amerykańskiej waluty. Relatywnie słabiej zachowywały się spółki surowcowe, które odpowiadały na presję z rynków bazowych. W efekcie PKN Orlen okazał się najsłabszym walorem w WIG20, a akcje KGHM notowały ledwie kosmetyczną zwyżkę. Z perspektywy technicznej sesja przyniosła wymarsz WIG20 w rejon 1925 pkt. przy zamknięciu w rejonie 1911 pkt. Dzienne maksimum wypadło ledwie 30 punktów od szczytu hossy albo 1,5 procent. W praktyce można mówić już o położeniu, w którym rynek będzie odczuwał presję z ważnego oporu, co połączone z sygnałami wykupienia WIG20 niesie ryzyko mocnej kontry podaży lub chociaż realizacji zysków. Nie ma jednak wątpliwości, iż na dziś rynek skupia się raczej na kondycji złotego i generalnie perspektywach dolara, który w większości prognoz analityków ma przed sobą fazę dalszego osłabienia, ale właśnie impuls z tego kierunku jawi się jako potencjalnie najsilniejsza zmienna wyzwalająca korektę koszyka warszawskich blue chipów.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.