Środowe notowania na rynku warszawskim skończyły się skromnymi zmianami najważniejszych indeksów. Indeks szerokiego rynku WIG spadł o 0,1 procent, gdy koszyk spółek o największej kapitalizacji spadł o 0,05 pkt. W praktyce, w przypadku WIG20 można mówić o zerowej zmianie wobec sesji wtorkowej. Wynik dnia kryje w sobie jednak mocne wahnięcie. W pierwszej fazie sesji WIG20 tracił przeszło 1 procent niesiony na południe odpowiedzią rynku na umocnienie dolara, osłabienie złotego i spadki cen surowców. W finale, odrobienie strat przez złotego do dolara i euro pozwoliło popytowi na kontrę, ale na poziomie lokalnym jej fundamentem była kolejna zwyżka cen spółek bankowych. W istocie sektor bankowy należał do najsilniejszych na rynku i indeks WIG-Banki zanotował kolejny wzrost, tym razem o 0,7 procent. Z perspektywy końca sesji widać, iż rozdanie miało w sobie element korekcyjny, który został wyhamowany, ale obraz dnia w całości wskazuje, iż rejon 1900 pkt. staje się punktem równoważenia się sił podaży i popytu oraz czekania na kolejny impuls. Technicznie patrząc, na wykresie WIG20 coraz więcej jest ostrzeżeń przed korektą. Wskaźniki sygnalizują mocne wykupienie rynku po blisko 300-punktowej fali wzrostowej z rejonu 1626 pkt. Na radarze rynku jest też silny opór w rejonie 1955 pkt., gdzie korektę znalazła hossa z IV kwartału zeszłego roku. Ponadto, spółki bankowe skupione w indeksie WIG-Banki mają za sobą około 10-procentowe umocnienie w ledwie kilka dni i ewentualna realizacja zysków w tej części rynku może stać się zmienną przesądzającą o korekcie. W średniej perspektywie stale zasadnym jest oczekiwanie ataku na opór w rejonie 1955 pkt., ale w krótszej warto liczyć się z rosnącym ryzykiem korekty.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.