Za nami kolejna sesja bez większej historii. Kontrakt wyraźnie odbił się od oporu na 2470 pkt, by ostatecznie zakończyć na 2447 pkt. Mimo lekkiego wzrostu wymowa powstałej świeczki z długim, górnym cieniem ma negatywną wymowę. Ważniejsze wsparcie zlokalizowane jest w okolicach 2400 pkt. Handel na pozostałych rynkach europejskich przebiegał w dość spokojnej atmosferze. Inwestorzy nie przestraszyli się porannych danych z Chin. Ze spokojem zostały też przyjęte groźby prezydenta Putina o możliwości wstrzymania dostaw gazu na i przez Ukrainę w związku z dużymi długami Naftohazu. Ukraińska giełda kolejny dzień zyskiwała (+3%) mimo słabnącej w oczach hrywny. Czym dalej na Zachód, tym indeksy prezentowały się gorzej. Niemiecki DAX stracił 0,6%. Wyprzedaż na rynkach nasiliła się dopiero po zamknięciu parkietów w Europie. Szeroki S&P500 stracił ponad 2% spadając poniżej pierwszego, ważniejszego wsparcia na 1840 pkt (cztery ostatnie dołki, MA50). Technologiczny NASDAQ zanotował spadek aż o 3,1%, co jest największą przeceną od listopada 2011 roku. Korekcyjne nastroje na Wall Street obserwowane są już od jakiegoś czasu. W takich chwilach każdy powód do przeceny jest dobry. Wczoraj próżno go szukać, tak samo jak dzień wcześniej, kiedy nie bardzo rozumiałem optymistycznej reakcji rynków na "minutes FED" (przecież nie było tam nic nowego). Niemniej wielu komentatorów prześciga się w tworzeniu nowych teorii próbując zrozumieć rynek. Tymczasem odpowiedź jest prosta: nic nie rośnie do nieba.
pobierz pełny biuletyn