Mogłoby się wydawać, że kryzys bankowy powoli odchodzi w zapomnienie. Notowania banków w poprzednim tygodniu lekko odbiły i mimo podwyżek stóp procentowych przez Fed temat upadłości banków na chwilę ucichł. W piątek jednak powrócił odbijając się echem na europejskich rynkach. Mowa o zamieszaniu wokół Deutsche Banku. Jego notowania w czasie ostatniej sesji tygodnia zniżkowały nawet 14%, by finalnie zakończyć dzień z wynikiem -8,5%. Powodem spadków był skok kosztów CDS (ubezpieczenia długu), który w piątek po południu dochodził do 210 p.b., czyli przebił ostatni szczyt z października’22. Dla porównania, w czwartek wynosił on 173 p.b., a w środę 142 p.b. Akcje banku spadały pomimo wypowiedzi kanclerza Niemiec Olafa Sholza, który stwierdził, że bank jest bardzo zyskowny, zreorganizował swoją działalność i nie ma powodu, by martwić się o jego kondycję. DAX w piątek stracił -1,7%. Fala spadków rozlała się na całą Europę. CAC również spadł -1,7%, a FTSE100 -1,3%. Na krajowym rynku WIG20 stracił -2,1%, WIG -1,7%, mWIG40 –1,1%, a sWIG80 -0,8%. Sektorowo znów banki nie okazały się najsłabsze. Ich indeks zniżkował -2,2%, natomiast gorzej poradziły sobie spółki paliwowe (-2,3%) i energetyczne (-2,3%). Za oceanem na początku sesji również panowały spadki podyktowane sytuacją na rynku europejskim, jednak finalnie indeksy zakończyły dzień niewielkimi wzrostami. S&P zyskał +0,6%, DJI +0,7%, a Nasdaq +0,3%. O poranku na rynku azjatyckim panują mieszane nastroje. Nikkei zyskuje +0,5%, natomiast Shanghai Composite (-0,9%) i Hang Seng (-1,0%) finiszują poniżej punktu odniesienia. Na europejskich kontraktach terminowych przeważają negatywne nastroje, chociaż amerykańskie świecą na zielono.