Finałowa sesja tygodnia na rynku warszawskim została zdominowana przez dwa elementy – stale obecną korelację z rynkami bazowymi i rozliczenie marcowej serii kontraktów terminowych. Każda ze zmiennych przełożyła się na spadkowy wynik sesji, która zakończyła się cofnięciem WIG20 o 1,7 procent przy stracie indeksu szerokiego rynku WIG o 1,1 procent. Stale obecna zmienność spółek bankowych na świecie zaowocowała przeceną sektora w Warszawie i indeks WIG-Banki spadł o 2,5 procent, co przełożyło się na najgorszy wynik z koszyków branżowych na całym rynku. Tylko w indeksie WIG20 akcje mBanku spadły o 3,6 procent, akcje Pekao przeceniły się o 3,1 procent, a PKO BP i Santandera po 2,7 procent. Z perspektywy technicznej sesja piątkowa przyniosła nowe minima ostatniej przeceny WIG20. Konsekwencją jest przełamanie strefy wsparcia w rejonie 1700-1682 pkt. i otwarcie drogi w rejon 1600 pkt. Nie ma jednak wątpliwości, iż część podaży była dziś generowania przez graczy rozliczających marcową serię kontraktów terminowych, a sam spadek pod strefę wsparcia miał miejsce w fazie sesji, która jest zdominowana przez zlecenia rzucane na rynek koszykami. Dlatego z jednoznacznie negatywnymi ocenami kondycji rynku warto poczekać od pierwszych sesji nowego tygodnia. Niestety, trudno znaleźć powody do optymizmu, gdy patrzy się na korelację rynku z otoczeniem. W obecnej sytuacji zależność warszawskiego rynku od kondycji spółek bankowych i surowcowych czyni GPW podatną na impulsy spadkowe z rynków bazowych, które operują w kontekście zwątpienia w kondycję banków i recesyjnych obaw, które kładą się cieniem na ważnych dla GPW surowcach, jak gaz, ropa czy miedź. W przyszłym tygodniu związanie rynku z nastrojami na świecie zostanie jeszcze mocniej podkreślone globalnym czekaniem na wynik marcowego posiedzenia FOMC.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ