Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się mocnymi zwyżkami najważniejszych indeksów. WIG20 wzrósł o 2,8 procent przy zwyżce indeksu szerokiego rynku WIG o 2,1 procent. Sesja zaczęła się jednak w kontekście korekcyjnym. W pierwszej godzinie WIG20 szukał przeceny niesiony impulsami spadkowymi z giełd bazowych i rynku walutowego, na którym złoty osłabiał się do dolara. Punktem przełomowym była 14:30 i reakcja rynków na dane o inflacji w USA. Niższe od oczekiwań odczyty CPI wymusiły na rynkach skokowe dostosowania. Spadającej rentowności długu amerykańskiego towarzyszyła zmiana wycen prawdopodobnych scenariuszy w polityce Fed. Starczy powiedzieć, iż rynek przeszedł dziś na pozycje, iż przed Rezerwą Federalną jeszcze tylko trzy podwyżki stóp procentowych na sumę 100 punktów bazowych i koniec cyklu w marcu, by zrozumieć kilkuprocentowe zwyżki na Wall Street, trzyprocentowe osłabienie dolara do jena japońskiego i pochodną tych ruchów w postaci dwuprocentowego umocnienia złotego do dolara. W przypadku WIG20 można mówić o ruchu na północ o około 60 punktów, która w finale ulokowała indeks w rejonie 1690 pkt. Z perspektywy technicznej WIG20 ma za sobą trzeci tydzień mocnych wzrostów, które powiększyły odejście od dna bessy do przeszło 26 procent. W efekcie połamania linii trendu spadkowego i jednocześnie linii bessy oraz spełnienia warunku 20-procentowego odbicia od dna bessy jako przejścia w hossę jest odebranie podaży argumentów technicznych, z którymi mogłaby operować w bliskiej przyszłości. W istocie sprzedający mogą opierać się dziś głównie na nadziei, iż rynek jest już na tyle lokalnie wykupiony, iż musi pojawić się jakaś realizacja zysków. Warto jednak pamiętać, iż w ostatnim czasie WIG20 był relatywnie silniejszy od otoczenia i kolejne sesje mogą odbywać się w kontekście lepszej postawy giełd bazowych, co będzie hamowało apetyty sprzedających również w Warszawie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ