Czwartkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane przez presję spadkową z rynków bazowych i surowcowych. Spadkowi DAX-a o 1,86 procent towarzyszyło oczekiwanie na czerwone otwarcie na Wall Street i mocna przecena na rynkach towarowych. Miedź traciła dziś przeszło 2 procent, gdy ropa spadała o przeszło 5 procent. Spadki na rynkach bazowych były zbudowane na mieszance recesyjnych obaw oraz oczekiwań na agresywne kroki ze strony banków centralnych, które zdaniem inwestorów zostaną zmuszone do odpowiedzi na kolejne rekordy odczytów inflacji podwyżkami stóp procentowego w coraz bardziej stagflacyjnym środowisku gospodarczym. Efektem była presja spadkowa, na którą GPW odpowiedziała przeceną 17 spółek w WIG20 przy ledwie trzech drożejących. Rolę liderów pełniły spółki surowcowe – Lotos, KGHM, PKN i PGNIG – ale i w gronie pozostałych walorów nie brakło naprawdę mocnych spadków, czego echem jest cofnięcie indeksu WIG-Banki o 3,48 procent. W finale WIG20 oddał 2,52 procent przy spadku szerokiego indeksu WIG o 1,95 procent. Jednak najważniejszą zmianą, z którą rynek wychodzi z dzisiejszej sesji jest jednak układ techniczny na wykresie WIG20. Nie ma wątpliwości, iż w trakcie dnia rynek zareagował na przebicie przez WIG20 wsparcia w rejonie 1630 pkt. i dołożył do spadków na świecie zejście koszyka blue chipów na nowe minima bessy. Podaży brakło siły do przebicia psychologicznej bariery 1600 pkt., ale samo połamanie ostatniego dołka wzmacnia już wcześniej obecny potencjał cofnięcia WIG20 w rejon 1500 pkt. W istocie wykreślenie nowego dołka oznacza, iż popyt kupujący w strefie 1652 pkt. i 1630 pkt. został zmuszony do odsunięcia się na dołek z 2020 roku. Uwzględniając wcześniejsze zmienne w postaci słabości rynków bazowych i surowcowych trudno z optymizmem patrzeć na szansę byków. Podaż zyskała dziś kolejny argument do atakowania, a popyt przymus rezygnacji z prób łapania dołka w kontrze do obowiązującego trendu spadkowego.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ