Wtorkowe notowania na rynku warszawskim przedłużyły lokalną serię wzrostową na trzecią sesję. WIG20 zyskał 1,51 procent niesiony na północ zwyżkami 17 spółek przy ledwie 3 przecenionych. Odbicie kontynuowały spółki surowcowe, które odpowiadały na analogiczne ruch rynków bazowych. Jasnym punktem na parkiecie były również banki, których indeks zyskał więcej niż WIG20 i skończył dzień wzrostem o 1,82 procent. Nie ma jednak wątpliwości, iż wzrosty w Warszawie były w największym stopniu przeniesieniem atmosfery z giełd bazowych – zwłaszcza z Wall Street – które w końcówce poprzedniego tygodnia dokonały zwrotu i zaczęły operować w kontekście nadziei na rysującą się na horyzoncie zmianę w postaci nowego cyklu w polityce monetarnej. Rynki odpowiadają głównie na prognozy, iż Fed zacznie obniżać cenę kredytu w połowie przyszłego roku, jak również wyceny, iż cykl zacieśnienia skończy się szybciej od prognoz sprzed tygodnia. Stąd spadki rentowności amerykańskiego długu i wzrosty cen spółek technologicznych, które razem dają mieszankę zachęcającą do większej akceptacji ryzyka. Wzrosty w Warszawie wpisują się w ten układ, ale mają też lokalny kontekst techniczny, którym jest odbicie się WIG20 od wsparć w rejonie 1650 pkt. i budowanie fali wzrostowej zachęcającej do spekulowania pod i w ramach formacji podwójnego dna z linią domknięcia układu w rejonie 1863 pkt. Elementem układu na wykresie WIG20 jest również linia lokalnego trendu spadkowego, którą WIG20 testował dziś potwierdzając zarówno jego wagę, jak i wrażliwość rynku na strefę 1750 pkt. Niezależnie od lokalnych zachęt technicznych nie ma wątpliwości, iż kluczem do siły rynku pozostanie korelacja WIG20 ze światem i od giełd bazowych zależy, jak długo potrwa odbicie po czerwcowej fali spadkowej w Warszawie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ