Piątkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane przez zachowanie giełd bazowych. Na starcie sesji rynek został zmuszony do uwzględnienia w cenach wczorajszej przeceny na Wall Street, gdzie główne indeksy straciły od 1,9 procent do 2,7 procent. W kolejnych godzinach rynek przeszedł w stan oczekiwania na odczyt amerykańskiej inflacji, który – zgodnie z oczekiwaniami – miał przesądzić o obrazie tygodnia. Najwyższy od 40 lat odczyt wskaźnika CPI okazał się również wyższy od prognoz i zaprzeczył oczekiwaniom rynku, iż inflacja mogła już osiągnąć wartości szczytowe. Efektem były dynamiczny zwrot na większości giełd, na który GPW odpowiedziała spadkiem WIG20 na dzienne minima. W finale indeks WIG20 stracił 2,4 procent niesiony na południe przeceną 16 spółek. Ważnym elementem układu sił była słabość złotego, który tracił do dolara przeszło 1 procent. Cofnięcie po 14:30 przesądziło o wyniku tygodnia, w którym WIG20 spadł o 5,2 procent. Przecena była na tyle dynamiczna, iż zamknięcie tygodnia wypadło na poziomie najniższym od końcówki 2020 roku. Wykres tygodniowy WIG20 pokazuje, iż ostatnie pięć sesji zanegowało cztery tygodnie wzrostowej korekty i faktycznie załamało korektę kwietniowo-majowej fali spadkowej. W szerszej perspektywie patrząc tydzień nosi cechy zakończenia korekty w bessie i powrotu do przeceny, która grozi testowaniem dołka bessy w rejonie 1650 pkt. W obecnym układzie sił nie można już wykluczać pogłębienia wyrysowanego dna z pierwszej połowie maja. Uwzględniając fakt, iż również amerykańskie średnie mierzą w dna fal przeceny rynek jawi się jako zagrożony przez proste przeniesienia atmosfery z otoczenia i skorelowaną przecenę razem ze światem. Dlatego szacowanie szans na zbudowanie przez rynek odbicia WIG20 od rejonu 1650 pkt. trzeba konfrontować z analogicznymi położeniami indeksów giełd bazowych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ