Środowe notowania na rynku warszawskim skończył się spadkami najważniejszych indeksów. Z głównych średnich największą stratę zanotował WIG20, który osunął się o 1,1 procent. Indeks szerokiego rynku WIG spadł o 0,7 procent, gdy koszyk spółek o średniej kapitalizacji mWIG40 oddał 0,3 procent. Przed stratami obronił tylko sWIG80. Indeks grupujący spółki o małej kapitalizacji zyskał 0,6 procent. Jednak to nie skala spadków, a wielkość obrotu i przebieg notowań przesądzają o ocenie sesji. W przypadku WIG20 licznik obrotów pokazał ledwie 580 mln złotych, gdy na całym rynku obrót ledwie zbliżył się do 724 mln złotych. Z perspektywy technicznej WIG20 ma za sobą rozdanie, które potwierdza fakt równoważenia się sił podaży i popytu w okolicy 1850 pkt. Sam obrót wskazuje, iż większość rynku czeka na kolejny impuls, który wyrwie rynek z równowagi granej na kilku poprzednich sesjach. Niezależnie od lokalnego układów sesja potwierdza też wrażliwość rynku na kondycję giełd bazowych. W praktyce warto pozostać wrażliwym na korelację WIG20 z indeksami rynków światowych i ewentualne szanse na kontynuacje odbicia w Warszawie poza rejon 1850 pkt. konfrontować z analogicznymi szansami indeksów światowych, które – jak niemiecki DAX czy amerykański S&P500 – właśnie korygują wcześniejszy optymizm i tworzą presję spadkową w Warszawie. Do końca tygodnia wyjście z cienia giełd bazowych jawi się niemożliwe lub zwyczajnie trudne również z powodu wejścia rynków w nowy miesiąc, który przynosi zawsze solidarne oczekiwanie na dane z amerykańskiego rynku pracy. Dlatego też do piątku włącznie scenariuszem bazowym dla WIG20 jest silna korelacja ze światem i wrażliwość na relację złotego z dolarem.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ