Wtorkowe notowania na rynku warszawskim przyniosły sesję korygowania poniedziałkowego optymizmu. Kolejny raz okazało się, iż wyprzedzanie wydarzeń na świecie, gdy Wall Street świętuje jest strategią ryzykowną, a w obecnym czasie graną w kontrze do tegorocznej korelacji. Efektem rozdania rozegranego w cieniu optymizmu na sesji poniedziałkowej jest spadek WIG20 o 0,84 procent. Relatywnie słabe były dziś spółki bankowe i energetyczne, które ciągnęły WIG20 na południe. Na plan pierwszy w WIG20 wybiła się jednak przecena PGNiG o przeszło 5 procent. Na przeciwnym biegunie były akcje Orange Polska, które zdrożały o blisko 3,6 procent. Z perspektywy technicznej sesję można uznać za powrót WIG20 do konsolidacji pod poziomem 1850 pkt. i wzmocnienie sygnałów, iż nad tym poziomem podaż skutecznie kontruje popyt. Niemniej, sesja kończyła również miesiąc, w którym WIG20 stracił 0,82 procent. W praktyce strata w skali miesiąca została ugrana dziś, gdy jeszcze wczoraj indeks notował kosmetyczną zwyżkę. Niezależnie od wyniku maj był okresem mocnego zwrotu na wykresie WIG20. Rynek nie tylko grał o odbicie, ale też wrócił z podróży w rejon 1650 pkt. Efektem jest wyrysowanie przez wykres miesięczny dynamicznego cienia, który sprzyja popytowi w kolejnym miesiącu, a podaż zmusza do odsunięcia się na wyższe poziomy. Jak zawsze w przypadku świec z dynamicznymi dolnymi cieniami dopiero kolejny korpus pokaże, czy popyt zdoła na tym układzie zbudować formację kończącą bessę. Na chwilę obecną można mówić ledwie o równoważeniu się sił podaży oraz popytu w rejonie 1850 pkt. i przymusie policzenia się stron rynku po zakończeniu tego zawieszenia broni. Formalnie rzecz biorąc WIG20 jest ciągle ledwie w korekcie rynku niedźwiedzia, a wejście w rynek byka – definiowane jako odbicie od dna bessy o 20 procent - wymaga wzrostu indeksu poza poziom 1980 pkt. W praktyce próg bessy można bez ryzyka błędu zaokrąglić do psychologicznej bariery 2000 pkt. i dopiero tam szukać ewentualnych szans na nowy układ sił.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ