Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły kolejną sesję spadków, które jawią się jako sygnał słabości lokalnego rynku. W istocie stratę WIG20 o 2,5 procent trzeba umieścić w szerszym kontekście, którego elementem była sesja czwartkowa ze spadkiem indeksu największych spółek o 1,1 procent. Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj podaż w największym posilała się atmosferą na rynkach bliższych i dalszych. Sam fakt, iż w momencie zamykania dzisiejszej sesji w Warszawie niemiecki DAX tracił przeszło 2 procent wskazuje, że to nie lokalne czynniki stały za mocnym tąpnięciem. Naprawdę GPW została dziś potraktowana przez podaż, która pojawiła się na rynkach na fali globalnego wzrostu awersji do ryzyka. W efekcie WIG20 i złoty traciły w solidarnym ruchu z indeksami gospodarek rozwiniętych, ale naprawdę ważna była korelacja z tak odległymi rynkami, jak argentyński czy nieco bliższe, jak turecki. Bilansem tygodnia jest strata WIG20 zbliżona do 1,2 procent, która zdaje się łamać nastroje korekcyjne, jakie pojawiły się na giełdzie w połowie stycznia, gdy WIG20 miał za sobą przeszło 10-procentowy spadek w kilka tygodni i zbliżył się do 2300 pkt. Zasadnym wydaje się jednak teza, iż lokalne apetyty na korektę pozostały w grze, na co wskazywało zachowanie rynku i poszczególnych spółek. Spadający WIG20 robi przystanki w przecenie na każdym ważniejszym wsparciu. Do rangi symbolu urasta zachowanie akcji PKO, na których popyt pojawiał się tam, gdzie należało oczekiwać – w rejonie 42 i 41 złotego. Niestety wynik sesji wskazuje, iż burza, która zaczęła się wczoraj w Chinach a wzmocniła zamieszaniem w Argentynie jest na tyle duża, by gracze postrzegający przecenę w kategoriach okazji do zakupów zostali zasypani przez słabsze ręce, które poddają się impulsom spadkowym ze świata. Obrazowo rzecz ujmując GPW, ale też złoty, znalazły się na styku dwóch wzmacniających się prądów, jakim jest awersja do ryzyka i korekcyjne nastroje na rynkach akcji w krajach tej wagi, co USA czy Niemcy. W praktyce oznacza to, iż bez uspokojenia w centrum trudno oczekiwać pokazu siły przez peryferia, do jakich ciągle zaliczana jest Warszawa.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA