Centrum światowych finansów nadal znajduje się na Wall Street, więc jeżeli tamtejsza giełda nie pracuje, to handel na innych parkietach zamiera. Tak było właśnie dzisiaj, kiedy z uwagi na Dzień Martina Luthera Kinga Amerykanie odpoczywali.
Jedynie w rzadkich przypadkach Azja bądź Europa potrafi samemu wygenerować impuls do działania, jednak dzisiaj tak się nie stało. Teoretycznie wiadomości, którymi posłużyć się można było do aktywniejszego handlu nie brakowało. W przypadku Chin dowiedzieliśmy się bowiem, że wzrost PKB w IV kw. minionego roku co prawda lekko spowolnił, ale okazał się wyższych od oczekiwań. Z kolei w Europie Deutsche Bank zaskoczył wszystkich swoją wcześniej zaraportowaną stratą, co nie poprawiało nastrojów przed spodziewanym w tym tygodniu wysypem raportów kwartalnych europejskich spółek. Obie informacje jednak nie odbiły się większym echem na głównych indeksach i zarówno w Europie Zachodniej, jak i na GPW odnotowano niewielkie zmiany przy niskim obrocie. Lokalnie jedynie na wybranych małych bądź średnich spółkach dochodziło do interesujących zmian, gdzie nierzadko również obrót do niskich nie należał. Widać, że inwestorzy indywidualni stawili się na parkiecie w komplecie, a jedynie zagraniczny kapitał w związku z świętem za oceanem powstrzymywał się dzisiaj od aktywnego handlu.
Interesującą historią dnia były konsekwencje wiadomości jeszcze z piątkowego wieczora. Otóż Moody's podwyższył rating Irlandii do „inwestycyjnego” poziomu Baa3 z dotychczasowego "śmieciowego" Ba1. Zmieniono również perspektywę samej oceny do "pozytywnej" ze "stabilnej". W reakcji rentowność irlandzkich obligacji obniżyła się a oprocentowanie pięciolatek spadło poniżej tego notowanego w przypadku papierów amerykańskich. Była to kolejna pozytywna historia płynąca z peryferii strefy euro, czyli jak dotychczas tegorocznego hitu inwestycyjnego.
Łukasz Bugaj