Piątkowe notowania w Warszawie przyniosły sesję typową dla dnia rozliczenia kontraktów terminowych. Poranne dostosowanie do otoczenia szybko zmieniło się w spokojna konsolidację, która przetrwała do finałowej godziny rozdania. Skokowy wzrost zmienności i obrotu zaowocował podniesieniem aktywności rynku w WIG20 do 1,8 mld złotych, co oznacza, iż na ostatnie 60 minut sesji przypadło dwie-trzecie wymian z całego dnia. W takim układzie sił analizowanie sesji przez pryzmat wiarygodności technicznej musi być przeniesione na obraz całości tygodnia, w którym WIG20 spadł o 0,87 procent. Niestety, również spadek w skali tygodnia został w całości wykonany przez dzisiejsze cofnięcie WIG20 o 0,87 procent. W praktyce więc można mówić o tygodniu, którego wynik został ustalony przez sesję, jaka zdarza się raz na trzy miesiące i jest zdominowana przez handel oderwany od fundamentów i układów technicznych. Z tej perspektywy patrząc tydzień jawi się jako spokojny i rozegrany w zgodzie z oczekiwaniami. Ważniejszą częścią była druga połowa podporządkowana głównie czekaniu na rozliczenia grudniowej serii kontraktów. W efekcie obraz rynku nie uległ właściwie żadnej zmianie. Stale można mówić o układzie sił, w którym rynek koryguje listopadową przecenę i szuka zamknięcia roku na poziomach wyższych od granych w końcówce poprzedniego miesiąca. Przed rynkiem zostało ledwie osiem sesji w dwóch tygodniach, w których handel zostanie skrócony do czterech dni. W tym czasie świat powinien grać w kontekście nadziei na rajd Świętego Mikołaja, a GPW szukać kontynuacji odbicia i zamknięcia na poziomach możliwie najbliższych szczytowi tegorocznej hossy, który został wykreślony w pierwszej połowie października. W perspektywie year-to-date zwyżka WIG20 wynosi niewiele więcej niż 10,6 procent, więc końcówka roku nie zachęca do realizacji zysków, a dodanie 1 lub 2 procent do wartości koszyka blue chipów nie spowoduje jakiegoś poważnego rozciągnięcia wycen.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ