Wczorajsza sesja była bardzo ciekawa, przede wszystkim w wykonaniu niemieckiego DAXa, który przez pierwsze godziny handlu bez poważniejszego powodu wyraźnie spadał w dół i zbliżył się do piątkowego minimum. Spadkową trajektorię niemiecki indeks zmienił o 180 stopni gdy obudzili się Amerykanie. Gracze na Wall Street zobaczyli, że Europa spada bez nowych impulsów i wzięli się do kupowania przecenionych kontraktów terminowych, a po otwarciu rynku kasowego również do zakupów akcji. Dzięki temu wspomniany DAX miał świetną końcówkę, podobnie jak GPW, na której ostatnie dwie godziny handlu to wyraźne agresywne kupno blue chips z lekkim dodatkiem na fixingu. Wydaje się, że nasz rynek ma swoistego zagranicznego opiekuna, który przy złych nastrojach zewnętrznych stara się bronić indeksu WIG20, a momenty poprawy zewnętrznej wykorzystuje do silnego kupna i podbijania cen. W związku z tym należy założyć, że nasza relatywna siła może być utrzymana w przypadku większego odbicia w USA i to w tym momencie główne zagrożenie dla niedźwiedzi - kontra popytu w przypadku niepowodzenia wariantu spadkowego może być bardzo mocna. Jednocześnie jednak trzeba podkreślić, że krótkoterminowy scenariusz zniżkowy nadal cechuje się większym prawdopodobieństwem. Kontrakty i indeks znajdują się pod oporami, a w Stanach niezależnie od dziwnych ruchów indeksów europejskich trwa dość mocna dystrybucja akcji. Wczorajsza sesja skończyła się słabo i był to trzeci dzień z rzędu, w którym byki nie potrafią podnieść mocno przecenionych indeksów w USA. Na GPW zatem nadal należałoby skupiać się po krótkiej stronie rynku, a większy ruch powinien przynieść dopiero sygnał ze Stanów, czyli wybicie powyżej 1390 punktów, lub (co jest bardziej prawdopodobne) zejście poniżej 1370 punktów.
pobierz pełny biuletyn