Drugi tydzień każdego miesiąca jest na rynkach nieco spokojniejszy ze względu na relatywnie puste kalendarium, szczególnie w porównaniu do pierwszego tygodnia miesiąca, kiedy inwestorzy pozostają pod wrażeniem publikacji wskaźników PMI/ISM oraz comiesięcznego raportu z rynku pracy. Dzisiejsza sesja próbowała wpisywać się w spodziewane uspokojenie.
Mowa głównie o europejskich parkietach, które w piątek świętowały bardzo dobre dane z rynku pracy. Pozytywna reakcja na publikację, która zwiększa prawdopodobieństwo ograniczenia programu QE3 już w grudniu, mogła nieco dziwić, ale oznaczała, że inwestorzy już się nieco przeprosili z faktem powolnego ograniczenia stymulacji monetarnej w USA i zaczynają dobre dane odczytywać tak jak to powinno być czynione, czyli z zadowoleniem. Nieco inaczej na te wszystkie doniesienia reagowała GPW, która w piątek spektakularnych wzrostów nie doświadczyła. Rynek w Warszawie pozostawał w wyraźne opozycji i było to szczególnie widoczne dzisiaj o poranku, kiedy handel na giełdach azjatyckich odzwierciedlał dobre nastroje widziane w piątek, a obóz byków wspierały dodatkowo dane z Chin, które wpisywały się w scenariusz obserwowanego ożywienia w globalnej gospodarce. Otóż eksport Państwa Środka wzrósł w ubiegłym miesiącu aż o 12,7%, czyli dwukrotnie bardziej od prognoz wynoszących 6,3%. Import już nie okazał się tak dynamiczny (wzrost o 5,3% przy oczekiwaniach 5,8%), ale to eksport jest miarą globalnego popytu i widać było, że ten się poprawia. Ponadto inflacja okazała się niższa od prognoz i z poziomem 3% umożliwia potencjalne stymulowanie gospodarki. Taki zestaw informacji w połączeniu z pozytywnym zakończeniem sesji piątkowej na Wall Street wymusił wysokie otwarcie na GPW.
Niestety strat notowań z wyższego pułapu zwykle w czasie korekty nie kończy się pomyślnie i tak było i tym razem. Przez pierwsze dwie godziny notowań rynek miał jeszcze siłę utrzymywać lukę z otwarcia, ale później na parkiecie dominował motyw osuwania się z porannych wyższych poziomów. Nie towarzyszył temu wyższy obrót, wręcz przeciwnie, aktywność pozostawała wiele do życzenia i sugerowała, że na rynku nie jest obecny większy kapitał, czy to po stronie kupującej bądź sprzedającej. Tym samym indeks blue chipów uginał się pod własnym ciężarem by całą sesję zakończyć kosmetycznym spadkiem o 0,02%, który potwierdzał widoczną już w minionym tygodniu słabość. Jedynie mniejsze i średnie spółki okazały się zdolne to pozytywnych zmian, gdzie zwyżki indeksów rzędu 1% wpisywały się w chęć zakończenia korekty, czego po dużych spółkach powiedzieć niestety nie można.
Łukasz Bugaj