Sesja podczas której publikowane są wstępne odczyty europejskich wskaźników PMI często jest przez te publikacje zdominowana. Tak było i tym razem, szczególnie że przyszło nam oglądać niemałe zaskoczenie.
Związane ono było z fatalnymi danymi z Francji, gdzie po krótkim epizodzie przebywania wskaźników powyżej newralgicznego poziomu 50 pkt., spadły one zdecydowanie niżej. Otóż złożony indeks PMI obrazujący koniunkturę zarówno w sektorze usług jak i przemysłu spadł z 50,5 pkt. do zaledwie 48,5 pkt. Było to spore zaskoczenie, choć już w minionym miesiącu Paryż wykazywał oznaki słabości. Te bardzo złe dane w połączeniu z negatywnym odbiorem wczoraj opublikowanego protokołu z ostatniego posiedzenia Fed ustawiły nastroje o poranku na niskim poziomie. W Warszawie główny indeks spadał nawet o 1%, a w Europie kolor czerwony również dominował. Szybko jednak pojawiła się nadzieja w postaci lepszych danych z Niemiec, gdzie również opublikowane zostały wstępne odczyty wskaźników PMI i ich odbiór był zgoła odmienny niż w przypadku francuskiego sąsiada. Indeks obrazujący koniunkturę w całej gospodarce wzrósł bowiem do 54,3 pkt. z 53,2 pkt. w październiku i okazał się najwyższy od niemalże roku. Te doniesienia stały się czynnikiem wspierającym, na bazie którego rozpoczął się proces odbudowania nastrojów nadszarpniętych wcześniejszymi negatywnymi doniesieniami.
Ostatecznie na większości parkietach spadki udało się poważnie zniwelować, co z kolei po kilku dniach słabości oznaczać może pewne przesilenie i pierwszy krok ku rozpoczęciu kolejnej fali wzrostowej bazującej na tradycyjnie obserwowanym z końcem roku rajdzie. Niestety poprawie sentymentu w dalszej części sesji nie towarzyszyły podwyższone obroty, co sugeruje że większe kapitały w dzisiejszych notowaniach nie towarzyszyły. Sytuacja ta może się jednak zmienić w nadchodzących dniach, szczególnie jeżeli na Wall Street sforsowane zostaną istotne z psychologicznego punktu widzenia poziomy oporu na wysokości 1800 pkt. w przypadku indeks S&P500 oraz 16 000 pkt. w przypadku średniej DJIA. W USA okrągłe liczby często stanowią naturalną przeszkodę, która zadziałała również i tym razem wywołując od początku tygodnia drobną korektę. Dzisiejsze notowania stanowić mogą pierwszy krok do jej końca.
W przypadku krajowej gospodarki przyszło nam się dzisiaj mierzyć się z danymi o dynamice produkcji przemysłowej, która nie zaskoczyła i poznany wzrost o 4,4% wpisywał się w rynkowe oczekiwania. To był piąty z kolei miesiąc z dodatnią dynamiką rok do roku, która utrzymywała się na niewielkim jednocyfrowym poziomie i potwierdzała ożywienie, na razie w umiarkowanej formie. Dla inwestorów była to informacja neutralna, gdyż jedynie potwierdzała znany i oczekiwany obraz.
Łukasz Bugaj