Miniony piątek niedźwiedzie zapamiętają na długo. Mozolnie budowana przez blisko dwa tygodnie spadkowa korekta praktycznie przestała istnieć po jednym dniu. Tym razem wzięcie krótkich pozycji w okolicach oporu 2530 pkt okazało się fatalną decyzją. Rajd popytu był iście imponujący i GPW szybko wskoczyła na fotel globalnego lidera wzrostów. Byki zatrzymał dopiero opór na 2564 pkt choć nie wydaje się, aby on się liczył na kolejnych sesjach. Technicznie na rynku doszło do krótkoterminowego przełomu. Tym można nazwać pokonanie istotnych poziomów fibo i linii trendu spadkowego z końcówki października (okolice 2530-2540 pkt). W rezultacie wiele na to wskazuje, że rozpoczęliśmy nową falę wzrostową, na której inwestorzy powinni "dopłynąć" do końca roku. Jedyne zagrożenie dla tego scenariusza jest takie, że ... wszyscy na nią liczą. Inna sprawa to brak korekty na rynkach rozwiniętych. O ile u nas i na pozostałych parkietach EM indeksy krótkoterminowo zostały schłodzone, o tyle za oceanem pędzą praktycznie cały czas w górę. S&P500 ma za sobą 6 wzrostowy tydzień, a jego wartość w piątek sięgnęła blisko 1800 pkt ustanawiając nowy rekord wszech czasów. Bieżący tydzień nie niesie za sobą wielu wydarzeń. W centrum uwagi będą wystąpienia przedstawicieli banków centralnych i czwartkowe odczyty PMI dla przemysłu europejskich gospodarek.
pobierz pełny biuletyn