Poniedziałkowe święto w Warszawie spowodowało, iż o poranku gracze na Giełdzie Papierów Wartościowych zmuszeniu zostali do uwzględnienia w cenach poprawnych sesji na świecie. W efekcie do południa popytowi udawało się podnosić ceny i utrzymywać WIG20 na lekkim plusie. Niestety otoczenie miało dziś inny pomysł na sesję i gdy niemiecki DAX zameldował się po czerwonej stronie GPW musiała przypomnieć sobie o nastrojach korekcyjnych, które zdominowały notowania ostatnich dwóch tygodni w Warszawie. W istocie nawet przedpołudniowa zwyżka sygnalizowała, iż rynek nie radzi sobie z powrotem nad połamane wcześniej wsparcie w rejonie 2520 pkt. a popyt stać ledwie na skonsolidowanie indeksu na półce, której północną granicą jest 2520 pkt. a południową psychologiczna i techniczna bariera 2500 pkt. Bilansem dnia jest spadek i zamknięcie sesji przez WIG20 na 2503 pkt. z relatywnie wysokim na pierwszą sesję tygodnia obrotem na poziomie 810 mln. Jeśli coś należy odnotować, to asymetrię w aktywności rynku. Na 800 mln blisko 470 mln przypadło na trzy spółki – KGHM, PKB i PZU - które zachowywały się gorzej od indeksów, co sygnalizuje przewagę kapitału w obozie podaży. Jednak z perspektywy finału dnia doskonale widać, iż rynek znalazł punkt równowagi w okolicach 2500 pkt.. Podaż zdaje się nie znajdować sił do dalszej przeceny a popyt do odreagowania dwutygodniowej korekty. W sumie jednak trudno nie oczekiwać pogłębienia spadku WIG20 do 2450 pkt., gdzie kupujący będą mieli za wsparcie coś więcej niż tylko równy poziom. Po mocnych dwóch miesiącach korekta wydaje się koniecznością, bez której bykom trudno będzie zbudować bazę pod grudniową zwyżkę i zawsze oczekiwany rajd w okolicach świąt i końca kwartału oraz roku. W szerszym obrazie nie ma zmiany. Połamanie tegorocznego trendu spadkowego i zneutralizowanie strefy oporów na 2520-2500 pkt. pozwala oczekiwać spotkania indeksu nie tylko z 2600 pkt., ale również ze szczytem fali wzrostowej z drugiej połowy zeszłego roku, która wypadła na 2634 pkt.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA