Po wczorajszych zniżkach w reakcji na ponowną wygraną Obamy, dzisiaj rynkom należał się odpoczynek i chwila refleksji czy przypadkiem przejawiane wcześniej obawy odnośnie klifu fiskalnego nie są przesadzone. Pewnym pozytywem na samym początku dnia był fakt przyjęcia przez grecki parlament kolejnego pakietu oszczędnościowego, co mogło wesprzeć obóz byków. Również publikowane dane nie były najgorsze, więc strona kupujących teoretycznie miała szansę przejąć kontrolę nad parkietami, tak się jednak nie stało.
Same notowania na zagranicznych parkietach przypominały wczorajsze wymiany, gdzie początek zapowiadał się całkiem dobrze, ale wraz z wejściem do gry Amerykanów zaczęły pojawiać się problemy. Ponadto, podobnie jak wczoraj, warszawski parkiet w tym środowisku prezentował się nieźle i jako jeden z nielicznych opierał się popołudniowym gorszym nastrojom. Zresztą ciężko jest się doszukać źródła tego pogorszenia, gdyż większość informacji w ciągu dnia nie mogła zmuszać inwestorów do sprzedaży. Warto zacząć od Grecji, która dzięki przyjętemu w nocy programowi oszczędnościowemu zrobiła krok w stronę otrzymania kolejnej transzy pomocy. Inwestorzy jednak z kilku powodów specjalnie się tym nie przejęli. Po pierwsze, koalicja przegłosowała pakiet przewagą jedynie 3 głosów, która w trakcie dnia stopnia do zaledwie dwóch. To wskazywało, że obóz rządzący traci przewagę w parlamencie i dalsze skuteczne wprowadzanie reform stoi pod dużym znakiem zapytania. Ponadto po południu pojawiła się informacja, że sama decyzja o wypłacie kolejnej transzy pomocy nie zapadnie w poniedziałek, jak oczekiwano, ale być może dopiero pod koniec miesiąca.
Greckie niepokoje towarzyszą nam jednak od dawna i ciężko jest obarczać słabość indeksów wyłącznie ich wpływem. Z pewnością znacznego oddziaływania na notowania nie miały publikowane dzisiaj dane. Brak reakcji na nie mógł o tyle dziwić, że były lepsze od oczekiwań. Co prawda cotygodniowa publikacja ilości wniosków o zasiłek dla bezrobotnych była zaburzona przez wpływ huraganu Sandy, ale już dane o mniejszym od oczekiwań deficycie w handlu mogły cieszyć, gdyż powodują, że wzrost gospodarczy w III kw. najprawdopodobniej będzie zrewidowany w górę z 2% na 2,6%. Inwestorzy przeszli obojętnie wobec tego faktu. Bez wpływu pozostały również decyzje banków centralnych, ale tego można się było spodziewać, gdyż zarówno EBC jak i Bank Anglii stopy zgodnie z oczekiwaniami pozostawiły bez zmian. Nie sprawdziły się więc wcześniej krążące plotki, że Mario Draghi zdecyduje się na obniżkę kosztu pieniądza o 25 pkt bazowych. Teraz te spekulacje przesuną się zapewne na kolejne posiedzenie banku.
Skoro dane nie były złe, problem grecki nie mógł sam w sobie odpowiadać za rynkową słabość, to co ją powodowało? Wydaje się, że przemyślenia inwestorów odnośnie klifu fiskalnego zostały wzmocnione między inni takimi raportami, jak obliczenia że w pierwszej połowie przeszłego roku gospodarka USA może się kurczyć nawet w tempie 5% jeżeli politycy nie zaczną szybko działać. Tych działań niestety nie widać, dlatego przykładowo DAX skończył notowania na lekkim minusie. WIG20 dzięki fixingowi jednak wzrósł aż o 0,56%, co oczywiście może cieszyć, ale nie odzwierciedla notowań w trakcie dnia, którym ciężko było zdobyć się nawet na kosmetyczne wzrosty.