Indeksy małych i średnich spółek ustanowiły dzisiaj nowe tegoroczne rekordy. Z kolei na pierwszej stronie jednej z czołowych gazet pojawiły się treści zachęcające do kupna akcji. Trudno więc nie zauważyć, że akcje stają się coraz modniejsze.
Taki obraz sytuacji może z jednej strony martwić, gdyż im większy panuje optymizm względem przyszłego zachowania rynku akcji, tym większe może być późniejsze rozczarowanie. Z drugiej jednak strony, siła parkietu jest godna pochwały. Dzisiaj o poranku nastroje były bowiem wyśmienite, nawet mimo faktu kolejnego wzrostu rynkowych stóp w Chinach. Jeszcze nie tak dawno bojaźń o kondycję chińskiego sektora finansowego mogła z łatwością sprowokować globalną korektę. Niewykluczone nawet, że będzie tak i tym razem, jeżeli sytuacja szybko nie zostanie opanowana. Jednak w segmencie małych i średnich spółek o poważne spadki może być trudno.
Na globalne zmiany nastrojów zdecydowanie bardziej wyczulony jest bowiem segment spółek największych i rzeczywiście w trakcie notowań koniunktura w tym sektorze była zmienna. Ostatecznie jednak zamknięcie zwyżką o 1,1% mniej więcej pokrywało się z maksimami ustanawianymi o poranku. Powodem do optymizmu były chińskie dane, gdzie wstępny odczyt przemysłowego wskaźnika PMI wzrósł do najwyższego poziomu od siedmiu miesięcy. Informacje z Państwa Środka były więc mieszane i zostały różnie przez inwestorów odbierane. W samej Azji dominowała bojaźń o sektor finansowy za wielkim murem, a w Europie górę wziął optymizm co do dalszych perspektyw gospodarczych chińskiego kolosa. Co interesujące, później poznane i stosunkowo nie najlepsze dane z samej Europy tylko krótkotrwale pogorszyły sentyment. Z samych publikacji wywnioskować można było pewne spowolnienie w usługach, gdyż indeks tego sektora dla całej strefy euro spadł z 52,2 pkt. do 50,9 pkt. przy prognozie na wysokości 52,4 pkt. Nie dziwić więc mogły niższe odczyty również we Francji i Niemczech. Z kolei produkcja na poziomie europejskim nieco wrosła i jej wskaźnik wypadł mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami na poziomie 51,3 pkt. To jednak wyłącznie zasługa Niemiec, gdzie przemysłowy PMI wzrósł do 51,5 pkt. z 51,1 pkt. Dla Francji mieliśmy ewidentne rozczarowanie z poziomem 49,4 pkt., co jest jednocześnie czeteromiesięcznym dołkiem. Sumarycznie dane więc zaskakiwany lekko negatywnie.
Wydawać się więc mogło, że parkiety optymizmem tryskać nie powinny i poważny kapitał rzeczywiście stał z boku, co sygnalizował relatywnie niewielki obrót na całym rynku. Indeks WIG20 jednak nie chce spadać poniżej poziomu wsparcia na wysokości 2519 pkt. a wśród małych spółek krąży coraz więcej kapitału konsekwentnie dostarczanego przez pieniądze przepływające z niskooprocentowanych lokat. Pytanie więc brzmi czy ten nagromadzony optymizm w końcu nie doprowadzi do pewnej korekty. Byłaby ona zasłużona, ale nadzieja na udaną końcówkę roku zapewne powodowałaby jej płaski przebieg.
Łukasz Bugaj