Piątkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się bez większych emocji, do solidarnego z innymi rynkami europejskimi uwzględnienia w cenach spadków na Wall Street. Szybko do głosu doszło jednak siły konsolidacyjne i korelacja z rynkami bazowymi, które czekały na pierwsze publikacje wyników kwartalnych na Wall Street. W połowie sesji pojawiło się jednak pęknięcie. Impuls spadkowy ze strony futures na S&P500 i niemieckiego DAX-a nabrał tak dużej dynamiki w Warszawie, iż w skrajnym punkcie sesji wartość WIG20 spadała o około 3 procent, a indeks lokował się w rejonie 1970 pkt. Finałowe minuty sesji zdominowało odbicie, ale i tak indeks największych spółek stracił 2,27 procent, co w skali tygodnia dało spadek o ponad 4 procent i zredukowało zwyżkę w perspektywie year-to-date do niespełna 0,1 procent. W innym ujęciu, wszystko co rynek ugrał w pierwszym tygodniu oddał w zakończonym. Nie ma wątpliwości, iż elementem układu sił w bieżącym tygodniu była kondycja złotego. Środowy komunikat Rady Polityki Pieniężnej wprowadzający oficjalnie interwencje walutowe jako narzędzie polityki monetarnej dziś został uzupełniony opiniami szefa Narodowego Banku Polskiego potwierdzającymi gotowość NBP do kolejnych interwencji oraz poważne branie pod uwagę prowadzenia polityki ujemnych stóp procentowych. Prezes dodał również, iż bank jest gotowy do kolejnych dużych zakupów długu. Całość sumuje się w model ultra luźnej polityki monetarnej z luzowaniem ilościowym oraz środowiskiem ujemnych stóp procentowych. W takim kontekście warto rozważyć ryzyka dla GPW związane z kondycją oraz wpływ ryzyka walutowego na atrakcyjność polskich akcji dla inwestorów zagranicznych. Tylko technicznie patrząc WIG20 zakończył tydzień w korekcyjnym położeniu, ze złamanymi wsparciami w rejonach 2030-2000 pkt., co otworzyło drogę do szukania kolejnych i spoglądania w rejon 1900 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA