Piątkowa sesja na na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosła kolejna sesję zwyżek cen akcji i indeksów. Skala była mniejsza niż na sesji czwartkowej, ale po mocnym ruchu w dniu wczorajszym od rynku należało oczekiwać raczej potwierdzenia siły popytu i słabości podaży niż kolejnego fajerwerku optymizmu. Już o poranku rynek miał prawo oczekiwać spotkania WIG20 z rejonem 2500 pkt., ale nie połamania poziomu, na którym zaczyna się szeroka na około 20 punktów strefa oporów. W istocie rynek otworzył się luką, szukał zwyżki i korekty, by wreszcie znaleźć punkt równowagi poniżej 2500 pkt. Dla zwolenników analizowania rynku przez pryzmat wykresów nie ma lepszego podsumowania dnia niż świeca z dwoma cieniami i drobnym korpusem. Kształt świecy i przebieg sesji przez większość techników będzie czytany, jako punkt, w którym siły podaży i popytu znalazły się w równowadze. Znacznie ciekawsze są konsekwencje sesji wczorajszej, która technicznie zorientowanym graczom przyniosła sygnały przesilenia na linii trendu spadkowego. Złamanie trendu panującego na rynku od stycznia 2013 rok jest prostym zaproszeniem do spoglądania poza strefę 2500-2512-2518 pkt., która jest ostatnią barierą na drodze do zredukowania całości przeceny od początku roku. Dziś taki scenariusz wydaje się optymistyczny, ale od poziomu 2500 do 2600 pkt. potrzeba wzrostu o ledwie 4 procent a więc niemal tyle, ile indeks WIG20 zyskał w zakończonym właśnie tygodniu. Przy dobrym zachowaniu giełd otoczenia, które ufundowały GPW bieżący tydzień i podtrzymaniu dobrej atmosfery wobec warszawskich blue chipów, jaką wywołała dobra ocena polskich banków, rynek stanie przed perspektywą marszu na roczne maksima z powodzeniem penetrowane już przez indeks WIG.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA