Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły sesję, która skończyła się zwyżką WIG20 o 0,47 procent, ale trudno było doszukać się w handlu jakiejś emocji. W efekcie już na starcie podsumowania dnia należy odnotować fakt, iż zamknięcie dnia przez WIG20 na poziomie 2384 pkt. wypadło ledwie 2 punkty poniżej poziomu, na jakim zaczęły się notowania bieżącego tygodnia. W istocie od poniedziałkowego otwarcia rynek dryfuje na półce, której granicami są maksimum i minimum pierwszej godziny tygodnia. Inaczej rzecz ujmując po trzech dniach handlu zmiana tygodniowa równa się zmianie, jaką wywołało skokowe przesunięcie indeksu po rozczarowaniu rynków brakiem porozumienia politycznego w USA podczas weekendu. W praktyce trzy pełne sesje sprowadziły całość handlu do oczekiwania na nowe impulsy z otoczenia. Dziś giełdy próbowały posilić się informacją, iż środa przyniesie nominację Janet Yellen na szefa Fed, ale szybko jasne stało się, że rynkom ciągle bliżej do obaw przed konsekwencjami braku podniesienie limitu zadłużenia w USA niż zmianie w amerykańskim banku centralnym w przyszłym roku. Również brak pozytywnej reakcji na dobry wynik kwartalny spółki Alcoa, którego publikację uznaje się za początek sezonu wyników za III kwartał, wskazuje na całkowite skupienie uwagi na dysfunkcjonalnej klasie politycznej. W praktyce pozwala to oczekiwać analogicznych scenariuszy w trakcie kolejnych sesji, które sporadycznie i na krótko będą przerywane jakimś raportem spółek lub danymi makro. Do końca tygodnia jednym z takich elementów na świecie będzie raport banku JPMorgan Chase a w Polsce ogłoszenie finalnego projektu zmian w systemie emerytalnym. Nie ma jednak wątpliwości, iż klucz do bliskiej przyszłości rynków leży teraz w amerykańskim parlamencie, który będzie przyciągał uwagę do momentu porozumienia lub sygnału, iż rządowi w USA skończyły się pieniądze na obsługę zadłużenia.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA