Piątkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się spadkiem najważniejszych indeksów. Rolę lidera obozu podażowego przyjęły na siebie spółki o największej kapitalizacji. W efekcie WIG20 stracił 1,25 procent przy 940 milionach złotych obrotu. W koszyku po zielonej stronie znalazły się tylko cztery spółki. Stale podaż dynamiczne maszerowała na akcjach Allegro, którą w przecenie uzupełniała ważna dla indeksu spółka CD Projekt. Z trójki spółek o największym wpływie na indeks dobrze poradziła sobie tylko PKO BP. Notowania kończyły tydzień, w którym WIG20 zyskał drugi raz z rzędu i znacząco poprawił swoje położenie wobec obserwowanego w końcówce października. W istocie od końca października zwyżka WIG20 wynosi ciągle godne szacunku 15 procent, a na dzisiejsze cofnięcie można i należy patrzeć przez pryzmat korygowania fali umocnienia z rejonu 1500 pkt. w rejon 1800 pkt. Tylko technicznie patrząc rozdanie było częścią zawieszenia WIG20, jakie pojawiło się po dotarciu przez indeks w rejon 1800 pkt. Skorygowanie 20-procentowej zwyżki nie jest niczym zaskakującym, a wręcz pożądanym. Powoli można już zadawać pytania, na ile obserwowane wzrosty są fundamentem pod pozytywne zakończenie roku. Sesja czwartkowa – z przesiadką kapitałów z liderów na spółki słabiej sobie radzące – wskazuje, iż duże kapitały pozycjonują się pod końcówkę roku i generalnie przełom grudnia i stycznia, okres tradycyjnie dobry dla rynków akcji. Stale należy jednak zachować wrażliwość na to, jak w kolejnych tygodniach będą radziły sobie rynki bazowe. Nie byłoby 20-procentowej zwyżki WIG20 z rejonu 1500 pkt. bez kilkunastoprocentowych wzrostów na Wall Street i adekwatnej odpowiedzi rynków europejskich. W efekcie to korelacja, a nie lokalne apetyty wzrostowe, powinny okazać się przesądzającymi o tym, czy popyt spoglądający w rejon 2000 pkt. doczeka się WIG20 testującego psychologiczną barierę jeszcze w końcówce bieżącego roku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA