Środowe notowania na globalnych rynkach zostały rozegrane w kontekście szacowania wyników wyborów prezydenckich w USA. Pierwsze interpretacje błędnie zmierzały w stronę wygranej urzędującego prezydenta, by w kolejnych godzinach zmienić się na korzyść konkurenta. Zmianom nastrojów – przy ciągle nierozstrzygniętym wyniku – towarzyszyła zmienność na rynkach, które przechodziły od zwyżek w stronę spadków, by później skierować się znów w stronę wzrostów. W przypadku GPW doszedł lokalny czynnik w postaci oczekiwania na kolejne decyzje rządu w sprawie zaostrzenia reżimu sanitarnego. Sesja w Warszawie przypadła na okres, w którym rynki szukały najpierw przeceny, stąd niskie otwarcie, a później wzrostów i stąd zielone zamknięcie. W środku dnia wmieszały się kolejne dane o sytuacji epidemicznej w Polsce, które przeceniły akcje w Warszawie. W finale jednak WIG20 podporządkował się zachowaniu giełd bazowych i spadek o około 2 procent zamienił na zwyżkę o 0,28 procent. Efektem zamknięcia w rejonie dziennego maksimum jest powiększenie lokalnej fali wzrostowej, ale pod względem technicznym niewiele uległo zmianie. Stale najważniejszymi elementami lokalnego układu sił jest obrona przez WIG20 wsparć w rejonie 1500 pkt., co przełożyło się na układ techniczny sprzyjający korekcie około 20-procentowej fali spadkowej WIG20 z rejonu 1880 pkt. w rejon 1500 pkt. Stale na drodze popytu stoją bariery techniczne w rejonie 1658 pkt., gdzie połamane wcześniej ważne wsparcie spotyka się z linią trendu przeszło dwumiesięcznej fali spadkowej oraz nieco wyżej zalegającą średnią z 50 sesji. W mocy pozostaje zatem wczorajsza ocena, iż popyt ma za sobą pierwsze od tygodni sukcesy techniczne, jednak przed rynkiem stale stoi zadanie skonfrontowania odbicia z silnymi barierami technicznymi.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA