Środowa sesja miała dwa oblicza. Do południa kontrakt tracił nawet 1% (2388 pkt). Potem, kiedy z rynków "zeszło" ryzyko patu politycznego we Włoszech (Berlusconi zmienił zdanie i postanowił głosować za wotum zaufania dla rządu Enrico Letty), straty udało się odrobić. Ostatecznie FW20 zakończył na 2415 pkt, czyli 0,1% nad kreską. Był to relatywnie mocny wynik na tle Europy. DAX zakończył dzień 0,7% spadkiem. Nic nowego nie wniosła konferencja Mario Draghiego, dlatego część inwestorów poczuła się rozczarowana. Jeszcze słabiej poradziły sobie giełdy gospodarek wschodzących. Moskiewski RTS czy węgierski BUX zanotowały spadki rzędu 0,8-0,9%, a turecki XU100 aż 1,7%. Słabsze zachowanie EM to efekt gorszych nastrojów na rynkach surowcowych. Wspominałem już, że ich główny odbiorca (Chiny) przez tydzień świętuje, a to z reguły formowało na popularnych commodities istotne ekstrema. Za oceanem impas budżetowy trwa. Konflikt Demokratów z Republikanami ma charakter ideologiczny dlatego trudno o kompromis i obawy rynków mogą rosnąć (koszt ubezpieczenia amerykańskiego długu najwyższy od lipca 2011). Sama sesja na Wall Street była spadkowa, aczkolwiek końcówka znowu należała do popytu. Bodajże trzeci raz z rzędu "rzutem na taśmę" byki uratowały wynik (S&P500 -0,1%).
pobierz pełny biuletyn