Środowa sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosła sesję, w trakcie której rynek miał zderzyć z serią ważnych wydarzeń makro i napięciami politycznymi, ale naprawdę żadna nie okazała się na tyle zaskakująca, by ożywiła którąś ze stron rynku. Już o poranku jasne było, że dzień zacznie się od korekty wczorajszego wzrostu. We wtorek rynek wsparł się dobrymi sesjami w USA i gdy z każdą godziną czytelnie stawało się, że Wall Street będzie korygowała własny optymizm, ceny akcji w Europie spadały i na południe maszerował WIG20. Przecena nie przyciągnęła dużego kapitału, więc stosunkowo szybko WIG20 zredukował stratę poniesioną w pierwszej godzinie i ustabilizował się nad 2400 pkt. czekając na raport z amerykańskiego rynku pracy, decyzję Europejskiego Banku Centralnego i wynik głosowania we włoskim parlamencie. Po 15:00, gdy okazało się, iż żadna zmienna nie wywoła dziś trzęsienia ziemi na rynkach, zadanie warszawskiego parkietu sprowadziło się do spoglądania na giełdy otoczenia i podążania za innymi indeksami. Fakt, iż niemal cały dzień rynki oczekiwały ujemnego otwarcia w USA spowodował, iż nawet relatywnie mocny spadek cen na Wall Street nie wywołał zmiany. Bilans końcówki sesji był równie mdły, jak pierwszej połowy – WIG20 dowiózł skromną zmianę do końcowego fixingu, który ustalił wartość indeksu na 2412 pkt., co daje spadek o 0,03 procent. Dla zwolenników analizowania kondycji rynku przez pryzmat wykresu zamknięcie sesji przez WIG20 w pobliżu 2410 pkt. oznacza podtrzymanie indeksu na poziomach, które grane są od połowy września. W mocy pozostaje również niedawna porażka na linii trendu spadkowego, która prowadzi wykres od początku roku. Jednak brak odejścia na południe wskazuje, iż popyt nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i przy poprawie nastrojów w otoczeniu spotkanie z 2500 pkt. nie będzie trudne do wykreowania. W bliskim terminie uwaga GPW pozostanie skupiona na problemach USA i pytaniach o konsekwencje gospodarcze sporu politycznego pomiędzy parlamentem a prezydentem.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA