Środowe notowania na rynku warszawskim przyniosły sesję, która skończyła się spadkami podstawowych indeksów. Najwięcej stracił indeks spółek małych, który oddał 1,16 procent. Pozostałe koszyki – WIG20, WIG i mWIG40 – oddały od 0,38 procent do 0,53 procent. W przypadku WIG20 spadek o 0,45 procent przełożył się na zamknięcie sesji w rejonie 1685 pkt., a więc ledwie 3 punkty od poniedziałkowego minimum. W praktyce można mówić o załamaniu próby skorygowania poniedziałkowego spadku, którego konsekwencją było poszerzenie lokalnej fali spadkowej z rejonu 1881 pkt. W istocie rynek próbował dziś szukać zwyżek zachęcany odbiciem na rynku niemieckim, ale od poranka widać było dystans do wzrostu DAX-a, a w finale ważniejsza okazała się słabość Wall Street, która również załamała swoją próbę korekty. Pozytywnym elementem jest brak przebicia przez WIG20 poniedziałkowego dołka i faktyczne dalsze konsolidowanie się wykresu indeksu po rozpoczynającym tydzień tąpnięciu. Sygnały wyprzedania na wskaźnikach i wielkość fali spadkowej poszerzonej do -11 procent sprzyjają bykom, ale popyt musi potwierdzić swoje apetyty odebraniem podaży przewagi technicznej. Na dziś zamknięcie ułamek od poniedziałkowego dołka nie buduje grama marginesu bezpieczeństwa i faktycznie stawia rynek w sytuacji technicznego flirtu z pogłębieniem fali spadkowej w rejon 1658 pkt. W mocy pozostaje też przymuś śledzenia zachowania indeksów bazowych, z którymi WIG20 jednak stale koreluje i nawet dzisiaj próbował odpowiadać na przeszło procentową zwyżkę niemieckiego DAX-a. Warto zakładać, iż bez pomocy giełd bazowych odbicie będzie zwyczajnie trudniejsze, a dalsze spadki będą równie trudne, gdy świat postanowi zakończyć swoje korekty.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA