Czwartkowe notowania na rynku warszawskim miały dwie czytelne fazy. W pierwszej rynek podporządkował się presji wzrostowej z rynków bazowych i wyniósł WIG20 nad pułap 1800 pkt. Wysokie otwarcie pod presją z otoczenia szybko zmieniło się w korelację z niemieckim DAX-em, która w kolejnych godzinach przerodziła się najpierw w obserwację amerykańskich futures indeksowych, a później w zaniepokojenie skalą spadków w amerykańskim sektorze technologicznym. W finale w asyście spadków DAX-a o przeszło 1 procent, S&P500 o 2 procent i Nasdaqa Composite o 3 procent, WIG20 finiszował stratą większą niż 1 procent, by na fixingu zamknąć sesję przeceną o 0,9 procent. Z perspektywy końca sesji ruch jawi się jako dynamiczny, ale z perspektywy technicznej gra odbyła się w granicach trzymiesięcznego trendu bocznego, który ogranicza wahania WIG20 na półce 1856-1735 pkt. Niemniej, sesja jest ostrzeżeniem, iż w bliższym i dalszym otoczeniu GPW pojawia się wzrost zmienności, który może przelać się z rynków akcji na waluty i surowce. Przy jednoznacznym i kierunkowym handlu oraz korekcie w USA, która jest potrzebna po ostatniej fali optymizmu, WIG20 może znaleźć się w położeniu łączącym lokalne przesilenie techniczne i impulsy spadkowe z rynków bazowych. Jutro warto oczekiwać sesji całkowicie podporządkowanej zachowaniu innych giełd. Poranek przyniesie dostosowanie do dzisiejszego wyniku na Wall Street, a kolejne godziny solidarne ze światem czekanie na comiesięczne dane amerykańskiego Departamentu Pracy. Na dziś jednak WIG20 stanie do piątkowej sesji z 35-punktowym zapasem, który lokuje indeks w odległości niewiele mniejszej od dziennej zmienności mierzonej wskaźnikiem ATR z 14 ostatnich rozdań.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA