Zakończenie wtorkowej sesji przez amerykański indeks S&P500 na nowych rekordach wszech czasów i odrobienie całości strat poniesionych po 19 lutego mogło stać inspirującym elementem dla europejskich byków, ale od poranka w regionie więcej było konsolacji niż szukania zwyżek. W efekcie DAX i korelujący z niemieckim indeksem WIG20 większe części swoich sesji spędziły na sennym dryfie przy skromnych zmianach procentowych. W drugiej połowie dnia ścieżki WIG20 i świata rozeszły się na tyle, iż w finale wzrostowi DAX-a o 0,6 procent i zwyżce S&P500 o 0,2 procent towarzyszył spadek polskiego indeksu o 0,4 procent. Jednak to nie przecena, a wielkość obrotu była najważniejszym elementem sesji środowej. W istocie na godzinę przed zamknięciem rozdania licznik WIG20 nie pokazywał nawet 300 mln złotych, co dawało średnią godziną zbliżoną do 40 mln złotych, z czego około 80 mln przypadło na pierwsze 60 minut sesji. Dopiero w końcówce udało się podnieść aktywność rynku i WIG20 zamknął dzień z licznikiem pokazującym ciągle skromne 470 mln złotych. Z punktu widzenia układu sił na wykresie WIG20 sesja zostaje zapamiętana jako odejście od oporu w rejonie 1856 pkt., ale wspomniana aktywność nie pozwala poważnie traktować tego sygnału. Rynek ma za sobą piątą sesję sennego dryfu w pobliżu oporu w wakacyjnym wyciszeniu, które owocuje szumem technicznym. W szerszej perspektywie patrząc środa była przekroczeniem półmetka w dwunastym tygodniu konsolidacji w strefie 1856-1735 pkt. Zamknięcie w rejonie 1733 pkt. zwiększa szanse na dobicie do finału tygodnia w granicach trendu bocznego i przeniesienia zawieszenia na tydzień trzynasty.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA