Po środowej decyzji Fed, a w zasadzie jej braku, wczorajszy handel rozpoczynaliśmy od sporej, 44-punktowej luki. Jak można się było spodziewać, otwarcie wyznaczyło praktycznie maksimum sesji (2425 pkt, tuż pod oporem na 2434 pkt), a klasyczne zagranie na domknięcie luki znowu się opłaciło. Ostatecznie z 2,7% początkowego wzrostu zostało 1,9% (2403 pkt), choć minima sesji sięgnęły 2390 pkt. Całkowite domknięcie wspomnianej luki wydaje się być na ten moment jedynie kwestią czasu. Za oceanem kurz po środowej konferencji Fed już opadł, a sytuacja zaczyna przypominać wrzesień ubiegłego roku, kiedy FOMC również zaskoczył rynki wprowadzeniem nielimitowanego QE3. Jak się później okazało euforyczne nastroje szybko przerodziły się w 10% korektę. Brak typowego strachu to najgorsze co może spotkać hosse w tej fazie. A nastroje są bardzo dobre. Wg AAII odsetek byków utrzymuje się na wysokim poziomie 45%. Warto wspomnieć, że ostatnie badanie było przeprowadzone jeszcze przed zaskakującą decyzją Bena Bernanke, która zdecydowanie podniosła pewność siebie byczego obozu. Teraz rynki będą spoglądać na Europę, a konkretnie na Niemcy, gdzie w niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. W sondażach rządząca partia prowadzi w cuglach, ale nie na tyle żeby samodzielnie sprawować władzę. Dotychczasowy koalicjant, liberałowie z FDP, balansują zaś na granicy progu wyborczego, a w ostatnich wyborach w Bawarii nie udało się go nawet przekroczyć. Jeśli czarny scenariusz się sprawdzi, partia Angeli Merkel będzie musiała poszukać innego koalicjanta.
pobierz pełny biuletyn