Dzisiejsza sesja miała stać pod znakiem reakcji na wczorajszą decyzję FOMC i rzeczywiście handel został podporządkowany temu jednemu wydarzeniu. A było na co reagować, gdyż Ben Bernanke po raz pierwszy od dawna zaskoczył.
Wkrótce odchodzący prezes Rezerwy Federalnej bardzo zmienił tę instytucję, przede wszystkim pod względem zwiększenia jej transparentności oraz poprawienia komunikacji z rynkiem. Do wczoraj mogło się nawet wydawać, że prezes Fed jedynie spełnia oczekiwania rynkowe, którymi wcześniej umiejętnie zarządza. Właśnie dlatego większość osób spodziewała się ograniczenia programu skupu aktywów, co po raz pierwszy zostało zakomunikowane rynkowi 22 maja tego roku, czyli bardzo dawno temu. Większość osób zdążyła się już nastawić na niewielkie cięcie programu QE3, ale ku zaskoczeniu wszystkich do niego nie doszło. Amerykańskie władze monetarne zdecydowały się kontynuować zakupy w niezmienionej skali, co przywitane zostało euforią na większości rynkach, a przede wszystkim tych szczególnie od polityki monetarnej uzależnionych. Zdecydowanie osłabił się więc dolar, a zdrożały surowce. Akcje zareagowały wzrostem, ale nie spektakularnym, choć indeks S&P500 wczoraj ustanowił nowe historyczne maksimum.
Dzisiaj GPW na te wydarzenia musiała zareagować i zrobiła to już na otwarciu, kiedy indeks WIG20 wzrósł o 2,3%. Po tak wysokim otwarciu, o kontynuację zwyżki było trudno i większość dnia polegała na walce byków o utrzymanie sporego dorobku z samego początku sesji. Ostatecznie zamknięcie wypadło 2% powyżej poziomu sprzed decyzji FOMC, czyli niedźwiedziom nie udało się doprowadzić do powtórki z poniedziałku, kiedy całość wysokiego otwarcia została oddana. Z drugiej jednak strony rynek szczególną siłą się nie pochwalił, a wątpliwości co do przyczyn, jak i skutków wczorajszego zaskoczenia pozostają. Otóż Fed obniżył swoje prognozy dla tegorocznego i przyszłorocznego wzrostu gospodarczego, co już korzystne dla inwestorów nie jest. Wcześniej bowiem spodziewał się dynamiki PKB pomiędzy 2,3% a 2,6% w tym roku oraz 3,0%-3,5% w następnym. Teraz oczekuje tegorocznego wzrostu między 2%-2,3%, który w roku przyszłym ma przyspieszyć do 2,9%-3,1%. Można więc sobie wyobrazić sytuację, że rynek po chwili namysłu dojdzie do wniosku, że spodziewany wzrost jest słabszy niż wcześniej oczekiwano, co od strony fundamentalnej jest wiadomością dla akcji niekorzystną. Ponadto tak dotychczas skuteczna polityka informacyjna Fedu doznała niemałego uszczerbku i teraz liczyć się trzeba z większą niepewnością. Ostateczny wynik wczorajszego posiedzenia na dłuższą metę nie musi więc być tak pozytywny, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka.
Łukasz Bugaj