Początek tego tygodnia charakteryzował się skromną reprezentacją ważnych danych z punktu widzenia globalnych inwestorów. Dopiero dzisiaj chińska publikacja o handlu zagranicznym doprowadziła do istotnych przesunięć na rynkach, których trwałość jednak już pod koniec sesji wystawiona została na próbę.
Dwa wcześniejsze raporty o chińskiej wymianie handlowej były bardzo słabe, co niektórzy ekonomiści tłumaczyli chęcią władz do wyeliminowania dość powszechnie występujących przekłamań. Publikacja za lipiec okazała się w tym kontekście bardzo dobra i Państwo Środka pochwaliło się sporymi wzrostami zarówno importu jak i eksportu. Eksport wzrósł o 5,1%, co po spadku w czerwcu o 3,1% mogło rodzić pewną nadzieję, że koniunktura zewnętrzna się stabilizuje, choć oczywiście jeden miesiąc trendu nie czyni. Jeszcze lepiej wypadł import ze wzrostem aż o 10,9%, co już komfortowo przekroczyło oczekiwania i spadek o 0,7% w miesiącu poprzednim. Wyższy import świadczył z kolei o stabilizacji koniunktury wewnętrznej oraz był pozytywem dla rynku surowców, co widać było szczególnie po zachowaniu miedzi. Te informacje już o poranku były dźwignią dla ważnego składnika indeksu WIG20, czyli KGHM’u. Rzeczywiście miedziowy konglomerat był dzisiaj koniem pociągowym dla całej giełdy i ze wzrostem dochodzącym do 5% pozytywnie wpływał na główny indeks.
Sektor bankowy również prezentował dobrze już znaną z ostatnich dni świetną kondycję. Pozytywnie przyjęte zostały wyniki Banku Handlowego, którego walory zyskały na wartości ponad 5%. W rzeczy samej wszystkie duże banki prezentowały się okazale, a na rynku szerokim jedynie walory Aliora na wartości traciły po zaprezentowaniu gorszych od oczekiwań wyników i próby stonowania przez prezesa prognoz zyskowności na cały rok.
Optymistyczne nastroje na rynku kulminowały w okolicach godziny 14:00, kiedy na rynku zaczął pojawiać się kapitał amerykański, który już tak pozytywnie do chińskich danych nastawiony nie był. Nieco zaszkodzić również mogła cotygodniowa publikacja o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która w relacji do najniższych od pięciu lat danych z minionego tygodnia co prawda nieco wzrosła, jednak i tak była bardzo dobra. Na co warto było zwrócić uwagę to spadek o 6 250 średniej z czterech ostatnich tygodni do poziomu najniższego od listopada 2007 roku (335 500). Wynikało z tego, że firmy pracowników zwalniać nie chcą, co w kontekście gospodarki jest pozytywem, ale dla rynku oznacza kolejny krok w stronę ograniczenia programu QE3. Za sprawą amerykańskiego pesymizmu wybicie indeksu WIG20 powyżej ostatnich lokalnych szczytów zostało zanegowane. Wciąż jednak bardzo dobrze zaprezentował się sektor małych i średnich spółek, gdzie przechodzić możemy do fazy euforycznych wzrostów, kiedy wszystko rośnie i to szybko. Również średnia WIG wyszła na nowe tegoroczne maksima i potwierdziła panująca na rynku hossę. Jedynie WIG20 wciąż nie może w pełni uczestniczyć w tym rynku byka, czego dosyć oczywistą przyczyną może być kwestia OFE.
Łukasz Bugaj