Piątkowe notowania na rynku warszawskim odbywały się po święcie na Wall Street, a naprawdę w kontekście świątecznego wyciszenia w USA, które nie tylko zamknęło rynki amerykańskie w dniu wczorajszym, ale też dziś ograniczyły handel przez skrócenie tamtejszych sesji. W efekcie o poranku nie było pytania, czy brak sesji w USA przełoży się na wyciszenie w Europie, ale jak na oczekiwaną niską zmienność odpowie GPW. Bazowym scenariuszem było schowanie się w handlu bez obrotu i zmienności. W finale okazało się jednak, iż sesja nie była tak senna pod względem wyniku i zmienności, jak również obrotu, choć akurat ostatnia zmienna została znacząco rozdmuchana dopiero w końcówce. Bilansem sesji jest spadek WIG20 o 0,47 procent przy przeszło 600 mln złotych obrotu. Bilansem technicznym jest naruszenie przez WIG20 wsparcia w rejonie 2160 pkt. i próba wybicia wykresu dołem z konsolidacji w strefie 2175-2160 pkt. Warto jednak brać pod uwagę fakt, iż relatywna słabość rynku w końcówce tygodnia miała w sobie element niskiej płynności, więc potwierdzenia słabości WIG20 trzeba będzie szukać na pierwszych sesjach grudnia. W szerszej perspektywie patrząc tydzień nie był przełomowy. Wprawdzie piątek do piątku indeks WIG20 stracił 1,34 procent i przedłużył lokalną falę spadkową na trzeci tydzień, ale cofnięcie w rejon 2160 pkt. nie jawi się jako groźne technicznie. Z punktu widzenia kilkunastomiesięcznego trendu bocznego, którego granicami są rejony 2400 pkt. i 2100 pkt., spadek można uznać za mieszczący się w zachowaniu rynku w przeszłości. Gra wewnątrz trendu pozwala szukać lokalnych układów, ale w tej perspektywie tydzień nie przyniósł zmiany. Dwa kolizyjne trendy wewnętrzne nie były testowane i rynek na ciągle przed sobą decyzję, której tendencji dać przewagę. W przyszłym tygodniu do normalnej gry wróci Wall Street, a wraz z Wall Street pojawi się też zalew danych makro, więc warto oczekiwać powrotu wrażliwość GPW na otoczenie i stale obecnej wrażliwości na kondycję złotego.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA