Piątkowe notowania na rynku warszawskim kończyły tydzień, w którym WIG20 musiał pogodzić impulsy korekcyjne z rynków bazowych z impulsami spadkowymi z rynku walutowego. Każda ze zmiennych, która na poprzednich sesjach wspierała raczej podaż, grała dziś w byczym obozie. W finale dnia złoty poszukał umocnienia do dolara, a Wall Street kreśliła nowe rekordy wszech czasów. Spokojniej zachowywał się niemiecki DAX, ale i z tego kierunku nie płynęły impulsy wspierające podaż. W efekcie rynek warszawski mógł poszukać korekty kilkudniowej słabości i zredukować nieco tygodniowy spadek WIG20. Mimo zwyżki o 0,3 procent spadek WIG20 w skali tygodnia wyniósł około 1 procent. Problemem sesji była aktywność rynku, która do finałowej godziny handlu oscylowała przy średniej 40 mln złotych na godzinę licząc tylko dla WIG20. W efekcie na zamknięciu licznik obrotów w koszyku blue chipów pokazał mniej niż 475 mln złotych, co czyni odbicie po czterech dniach spadków bladym i słabo rokującym na przyszłość. Z punktu widzenia techniki dzień można uznać za stabilizujący rynek w perspektywach krótkookresowej, jak i średniookresowej. W układzie dziennym najważniejsze jest, iż WIG20 utrzymał się nad wsparciem w rejonie 2217 pkt. W perspektywie tygodniowej ocenę kształtuje fakt, iż nie stracił kontaktu z rejonem 2250 pkt., a więc środkiem dużego trendu bocznego, który dominuje na rynku od kilkunastu miesięcy. Tydzień skończył się zatem na bezpiecznych poziomach. W nowy tydzień WIG20 wszedł jednak z potwierdzoną wrażliwością na kondycję złotego i skorelowaniem z rynkami bazowymi. W efekcie lokalne zmienne mogą przegrywać z tym, jak będą kształtowały się nastroje nad świecie i jak będzie układała się relacja złotego z dolarem na rynku walutowym.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA