Piątkowe notowania na rynku warszawskim kończyły tydzień, w którym najważniejszym rozdaniem była sesja poniedziałkowa. Zwyżka WIG20 na sesji poniedziałkowej o 3,2 procent była na tyle duża, iż w trakcie kolejnych dni rynek szukał głównie konsolidacji, przeplatając rozdania spadkowe ze wzrostowymi. Dziś pojawiły się nawet zachęty do realizacji zysków w postaci słabszej od oczekiwań końcówki sesji czwartkowej w USA i spadków na rynkach europejskich, których skorelowana z otoczeniem GPW zwyczajnie nie mogła ignorować. Popytowi udało się jednak wybronić środowe minimum w rejonie 2255 pkt. i podtrzymać konsolidacyjne zawieszenie WIG20 na półce 2280-2255 pkt. Mimo spadku WIG20 o 0,74 procent popyt jednoznacznie wygrał tydzień lokując WIG20 dokładnie w środku dużego trendu bocznego, którego granicami są rejony 2400 pkt. i 2100 pkt. Efektem jest zbudowanie 150-punktowych marginesów, bez przejścia których WIG20 nie zakończy kilkunastomiesięcznego trendu bocznego i zawieszenia o średniookresowym znaczeniu. W krótszej perspektywie może pojawić się korekta – zwłaszcza, gdy rynki bazowe będą korygowały swoją siłę – ale przy zmienności dziennej mierzonej ATR z 14 dni w okolicach 28 punktów i zmienności tygodniowej zbliżonej do 71 punktów WIG20 ma wiele dni handlu, które nie będą w stanie zagrozić trendowi bocznemu. W istocie tylko jakieś zmienne, których na rynku dziś nie ma lub nie manifestują się w sposób na tyle znaczący, by kształtowały notowania na GPW, będą wstanie ruszyć rynkiem na skalę zagrażającą bezpiecznemu położeniu WIG20. Na dziś kluczowym elementem układu sił wydaje się być korelacja GPW z rynkami światowymi oraz walutami i właśnie tam trzeba szukać zarówno zagrożeń, jak i szans dla byków w Warszawie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA