Piątkowe notowania na rynku warszawskim odbywały się w kontekście oczekiwania rynków bazowych na comiesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy i sesji następującej po zamieszaniu wywołanym reakcjami graczy i spółek bankowych na wyrok TSUE w sprawie tzw. kredytów frankowych. Od poranka można było obserwować nieco większy niż na świecie optymizm GPW, który owocował zwyżką WIG20 o przeszło 1 procent. W przeciwwadze dla optymizmu wyrażanego zwyżką blue chipów była aktywność rynku, która przez większą część rozdania kształtowała się na niskim poziomie, a finale ledwie zbliżyła się do 590 mln złotych. W efekcie procentowy wzrost indeksu, który w dużej mierze okazał się powieleniem zwyżki amerykańskiego S&P500 i niewiele mniejszego podniesienia niemieckiego DAX-a, trzeba w równym stopniu traktować w kategoriach przeniesienia atmosfery z otoczenia, jak i odreagowania czwartkowego zamieszania wokół spółek bankowych. Ważną zmienną były dane z amerykańskiego rynku pracy, które nie były tak złe, jak można było obawiać się prognozując na bazie innych raportów z gospodarki, ale też potwierdzające, iż dynamika wzrostu etatów w USA hamuje i sprzyja kolejnej obniżce ceny kredytu przez Rezerwę Federalną. Niezależnie od tego, jak potraktować dzisiejszą zwyżkę – jako efekt lokalnego odbicia czy przeniesienia atmosfery z otoczenia – ważne jest, iż tygodniowy spadek WIG20 o około 3 procent nie przyniósł podaży poważnego sukcesu technicznego. Koszyk skończył tydzień z wybronionym poziomem 2100 pkt. i kolejnym – mimo nowych impulsów spadkowych – sygnałem, iż trend boczny 2400-2100 pkt. stale obowiązuje. W efekcie w nowy tydzień rynek wchodzi w granicach trendu bocznego, który przetrwał mimo globalnego wzrostu obaw przed nową recesją, zamieszania wokół polskiego sektora bankowego i zaniepokojenia inwestorów wyrokiem sądu, który może przełożyć się na słabszą kondycję spółek ważnych nie tylko dla rynku, ale i gospodarki w całości.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA